Katechizm na tematy katolickie

Katolickie nauczanie na tematy kluczowe dla dyskusji o nabożeństwie do Miłosierdzia Bożego zawarte jest w tych artykułach:

Wyjaśnienie prawidłowego katolickiego nauczania o sprawiedliwości i miłosierdziu Boga.

Zapewnienie kompleksowego nauczania teologicznego na temat jednolitej natury Boga.

Ilustracja wymazania doktryny i dyscypliny w okresie po Soborze Watykańskim II.

Pytanie 21. Sprawiedliwość i miłosierdzie Boga

  1. Czy Bóg jest sprawiedliwy?
  2. Czy Jego sprawiedliwość można nazwać prawdą?
  3. Czy w Bogu jest miłosierdzie?
  4. Czy sprawiedliwość i miłosierdzie są obecne w każdym dziele Boga?

Artykuł 1. Czy istnieje sprawiedliwość w Bogu?

Zarzut 1. Wydaje się, że w Bogu nie ma sprawiedliwości. Sprawiedliwość bowiem jest podzielona przeciwko wstrzemięźliwości. Ale wstrzemięźliwość nie istnieje w Bogu, podobnie jak sprawiedliwość.

Zarzut 2. Ponadto ten, kto czyni, co chce i co mu się podoba, nie działa zgodnie ze sprawiedliwością. Ale, jak mówi Apostoł: “Bóg sprawuje wszystko według zamysłu woli swojej” (Efez. 1:11). Dlatego sprawiedliwość nie może być Mu przypisana.

Zarzut 3. Ponadto aktem sprawiedliwości jest płacenie tego, co jest należne. Ale Bóg nie jest dłużnikiem człowieka. Dlatego sprawiedliwość nie należy do Boga.

Zarzut 4. Co więcej, cokolwiek jest w Bogu, jest Jego istotą. Ale sprawiedliwość nie może do tego należeć. Boethius mówi (De Hebdom.): “Dobro dotyczy istoty; sprawiedliwość aktu”. Dlatego sprawiedliwość nie należy do Boga.

Wręcz przeciwnie, jest powiedziane (Psalm 10:8): “Pan jest sprawiedliwy i umiłował sprawiedliwość”.

Odpowiadam, że istnieją dwa rodzaje sprawiedliwości. Jeden polega na wzajemnym dawaniu i otrzymywaniu, jak w kupnie i sprzedaży oraz innych rodzajach kontaktów i wymiany. Filozof (Ethic. v, 4) nazywa to sprawiedliwością komutatywną, która kieruje wymianą i kontaktami biznesowymi. Nie należy to do Boga, ponieważ, jak mówi Apostoł: “Któż Mu pierwszy dał, a będzie mu odpłacony?” (Rzym. 11:35). (Rzymian 11:35). Druga polega na dystrybucji i jest nazywana sprawiedliwością rozdzielczą; w ten sposób władca lub zarządca daje każdemu to, na co zasługuje jego ranga. Tak jak właściwy porządek okazywany w rządzeniu rodziną lub jakimkolwiek rodzajem tłumu wskazuje na sprawiedliwość tego rodzaju we władcy, tak porządek wszechświata, który jest widoczny zarówno w skutkach natury, jak i skutkach woli, ukazuje sprawiedliwość Boga. Stąd Dionizy mówi (Div. Nom. viii, 4): “Musimy zobaczyć, że Bóg jest naprawdę sprawiedliwy, widząc, jak daje wszystkim istniejącym rzeczom to, co jest właściwe dla stanu każdej z nich; i zachowuje naturę każdego z nich w porządku i z mocami, które właściwie do niego należą “.

Odpowiedź na zarzut 1. Niektóre cnoty moralne dotyczą namiętności, jak wstrzemięźliwość z pożądliwością, męstwo ze strachem i odwagą, łagodność z gniewem. Takie cnoty można przypisać Bogu tylko metaforycznie; ponieważ, jak stwierdzono powyżej (I: 20: 1), w Bogu nie ma namiętności; ani wrażliwy apetyt, który jest, jak mówi Filozof (Ethic. iii, 10), przedmiotem tych cnót. Z drugiej strony, niektóre cnoty moralne są związane z dziełami dawania i wydawania; takie jak sprawiedliwość, liberalność i wspaniałość; a te nie znajdują się we wrażliwym umyśle, ale w woli. Dlatego nic nie stoi na przeszkodzie, abyśmy przypisywali te cnoty Bogu; chociaż nie w sprawach cywilnych, ale w takich czynach, które nie są dla Niego nieodpowiednie. Albowiem, jak mówi Filozof (Ethic. x, 8), absurdem byłoby chwalić Boga za Jego cnoty polityczne.

Odpowiedź na zarzut 2. Ponieważ dobro postrzegane przez intelekt jest przedmiotem woli, niemożliwe jest, aby Bóg chciał czegoś innego niż to, co aprobuje Jego mądrość. Jest to niejako Jego prawo sprawiedliwości, zgodnie z którym Jego wola jest słuszna i sprawiedliwa. Dlatego to, co czyni zgodnie ze swoją wolą, czyni sprawiedliwie, tak jak my czynimy sprawiedliwie to, co czynimy zgodnie z prawem. Ale podczas gdy prawo przychodzi do nas od jakiejś wyższej mocy, Bóg jest prawem sam dla siebie.

Odpowiedź na zarzut 3. Każdemu należy się to, co jest jego własne. Teraz mówi się, że to, co jest skierowane do człowieka, jest jego własnością. Tak więc pan jest właścicielem sługi, a nie odwrotnie, ponieważ to jest wolne, co jest jego własną przyczyną. W słowie dług kryje się zatem pewien wymóg lub konieczność rzeczy, do której jest skierowany. Teraz należy rozważyć dwojaki porządek w rzeczach: jeden, w którym jedna stworzona rzecz jest skierowana do innej, jako części całości, przypadek do substancji i wszystkie rzeczy do ich końca; drugi, w którym wszystkie stworzone rzeczy są uporządkowane do Boga. Tak więc w Boskich działaniach dług może być postrzegany na dwa sposoby, jako należny albo Bogu, albo stworzeniom, i w obu przypadkach Bóg płaci to, co jest należne. Bogu należy się, aby w stworzeniach wypełniało się to, czego wymaga Jego wola i mądrość oraz to, co objawia Jego dobroć. Pod tym względem sprawiedliwość Boża dotyczy tego, co Mu przystoi; w takim stopniu, w jakim On oddaje Sobie to, co jest Jemu należne. Rzeczom stworzonym należy się również posiadanie tego, co jest im nakazane; tak więc człowiekowi należy się posiadanie rąk, a inne zwierzęta powinny mu służyć. W ten sposób Bóg wymierza sprawiedliwość, gdy daje każdej rzeczy to, co jest jej należne ze względu na jej naturę i stan. Ten dług jest jednak pochodną tego pierwszego; ponieważ to, co należy się każdej rzeczy, należy się jej tak, jak zostało jej nakazane zgodnie z Boską mądrością. I chociaż Bóg w ten sposób płaci każdej rzeczy jej należność, to jednak sam nie jest dłużnikiem, ponieważ nie jest skierowany do innych rzeczy, ale raczej inne rzeczy do Niego. Dlatego sprawiedliwość w Bogu jest czasami określana jako odpowiedni dodatek do Jego dobroci; czasami jako nagroda za zasługę. Anzelm dotyka obu poglądów, gdy mówi (Prosolog. 10): “Kiedy karzesz złych, jest to sprawiedliwe, ponieważ zgadza się z ich zasługami; a kiedy oszczędzasz złych, jest to również sprawiedliwe, ponieważ przystoi Twojej dobroci”.

Odpowiedź na zarzut 4. Chociaż sprawiedliwość dotyczy czynu, nie przeszkadza to jej być istotą Boga; ponieważ nawet to, co jest istotą rzeczy, może być zasadą działania. Ale dobro nie zawsze dotyczy działania; ponieważ rzecz nazywa się dobrą nie tylko w odniesieniu do działania, ale także w odniesieniu do doskonałości w jej istocie. Z tego powodu mówi się (De Hebdom.), że dobro jest związane ze sprawiedliwym, tak jak ogólne ze szczególnym.

Artykuł 2. Czy sprawiedliwość Boża jest prawdą?

Zarzut 1. Wydaje się, że sprawiedliwość Boża nie jest prawdą. Sprawiedliwość bowiem znajduje się w woli, ponieważ, jak mówi Anzelm (Dial. Verit. 13), jest to prawość woli, podczas gdy prawda znajduje się w intelekcie, jak mówi Filozof (Metaph. vi; Ethic. vi, 2,6). Dlatego sprawiedliwość nie odnosi się do prawdy.

Zarzut 2. Ponadto, według Filozofa (Ethic. iv, 7), prawda jest cnotą odrębną od sprawiedliwości. Prawda zatem nie odnosi się do idei sprawiedliwości.

Wręcz przeciwnie, jest powiedziane (Psalm 84:11): “Miłosierdzie i prawda spotkały się ze sobą”: gdzie prawda oznacza sprawiedliwość.

Odpowiadam, że Prawda polega na zrównaniu umysłu i rzeczy, jak powiedziano powyżej (I: 16: 1). Teraz umysł, który jest przyczyną rzeczy, jest z nią związany jako jej reguła i miara; podczas gdy odwrotnie jest w przypadku umysłu, który otrzymuje swoją wiedzę od rzeczy. Kiedy zatem rzeczy są miarą i regułą umysłu, prawda polega na zrównaniu umysłu z rzeczą, tak jak dzieje się to w nas samych. W zależności od tego, czy rzecz jest, czy nie, nasze myśli lub słowa o niej są prawdziwe lub fałszywe. Ale kiedy umysł jest regułą lub miarą rzeczy, prawda polega na zrównaniu rzeczy z umysłem; tak jak dzieło artysty mówi się, że jest prawdziwe, gdy jest zgodne z jego sztuką.

Tak jak dzieła sztuki są związane ze sztuką, tak dzieła sprawiedliwości są związane z prawem, z którym są zgodne. Dlatego Boża sprawiedliwość, która ustanawia rzeczy w porządku zgodnym z regułą Jego mądrości, która jest prawem Jego sprawiedliwości, jest odpowiednio nazywana prawdą. Dlatego również w sprawach ludzkich mówimy o prawdzie sprawiedliwości.

Odpowiedź na zarzut 1. Sprawiedliwość, jeśli chodzi o prawo, które rządzi, znajduje się w rozumie lub intelekcie; ale jeśli chodzi o polecenie, dzięki któremu nasze działania są regulowane zgodnie z prawem, znajduje się w woli.

Odpowiedź na zarzut 2. Prawda, o której mówi Filozof w tym fragmencie, jest tą cnotą, dzięki której człowiek ukazuje się w słowie i czynie takim, jakim jest naprawdę. Polega ona zatem na zgodności znaku z rzeczą oznaczoną, a nie na zgodności skutku z jego przyczyną i zasadą, jak powiedziano o prawdzie sprawiedliwości.

Artykuł 3. Czy miłosierdzie można przypisać Bogu?

Zarzut 1. Wydaje się, że miłosierdzia nie można przypisać Bogu. Miłosierdzie jest bowiem rodzajem smutku, jak mówi Damascen (De Fide Orth. ii, 14). Ale w Bogu nie ma smutku, a zatem nie ma w Nim miłosierdzia.

Zarzut 2. Ponadto miłosierdzie jest rozluźnieniem sprawiedliwości. Ale Bóg nie może umorzyć tego, co należy do Jego sprawiedliwości. Jest bowiem powiedziane (2 Tymoteusza 2:13): “Jeśli nie wierzymy, On trwa wiernie: Nie może się zaprzeć samego siebie”. Ale On zaparłby się samego siebie, jak mówi glosa, gdyby miał zaprzeczyć swoim słowom. Dlatego miłosierdzie nie przystoi Bogu.

Wręcz przeciwnie, jest powiedziane (Psalm 110:4): “On jest miłosiernym i łaskawym Panem”.

Odpowiadam, że miłosierdzie jest szczególnie przypisywane Bogu, widziane w jego skutkach, ale nie jako uczucie namiętności. Na dowód czego należy wziąć pod uwagę, że o człowieku mówi się, że jest miłosierny[misericors], będąc, że tak powiem, smutnym w sercu[miserum cor]; będąc dotkniętym smutkiem z powodu nieszczęścia drugiego, tak jakby to było jego własne. Stąd wynika, że stara się rozproszyć nieszczęście tego drugiego, tak jakby to było jego; i to jest skutek miłosierdzia. Dlatego smucenie się z powodu nieszczęścia innych nie należy do Boga; ale najwłaściwiej należy do Niego rozproszenie tego nieszczęścia, niezależnie od wady, którą nazywamy tą nazwą. Teraz wady nie są usuwane, chyba że przez doskonałość pewnego rodzaju dobroci; a głównym źródłem dobroci jest Bóg, jak pokazano powyżej (I: 6: 4). Należy jednak wziąć pod uwagę, że obdarzanie doskonałościami odnosi się nie tylko do Boskiej dobroci, ale także do Jego sprawiedliwości, hojności i miłosierdzia, ale pod różnymi aspektami. Przekazywanie doskonałości, biorąc pod uwagę absolutnie, należy do dobroci, jak pokazano powyżej (I: 6: 1 i I: 6: 4); o ile doskonałości są dane rzeczom proporcjonalnie, obdarzanie nimi należy do sprawiedliwości, jak już powiedziano (Artykuł 1); o ile Bóg nie obdarza ich na własny użytek, ale tylko ze względu na swoją dobroć, należy to do liberalności; o ile doskonałości dane rzeczom przez Boga usuwają wady, należy to do miłosierdzia.

Odpowiedź na zarzut 1. Argument ten opiera się na miłosierdziu, uważanym za uczucie namiętności.

Odpowiedź na zarzut 2. Bóg działa miłosiernie, nie sprzeciwiając się swojej sprawiedliwości, ale czyniąc coś więcej niż sprawiedliwość; tak więc człowiek, który płaci drugiemu dwieście sztuk pieniędzy, chociaż jest mu winien tylko sto, nie czyni nic przeciwko sprawiedliwości, ale działa hojnie lub miłosiernie. Podobnie jest z tym, kto ułaskawia przestępstwo popełnione przeciwko niemu, ponieważ umarzając je, można powiedzieć, że obdarza darem. Dlatego Apostoł nazywa odpuszczenie przebaczeniem: “Odpuszczajcie jedni drugim, jak i Chrystus odpuścił wam” (Efez. 4:32). Stąd jasne jest, że miłosierdzie nie niszczy sprawiedliwości, ale w pewnym sensie jest jej pełnią. Dlatego jest powiedziane: “Miłosierdzie wywyższa się nad sąd” (Jakuba 2:13).

Artykuł 4. Czy w każdym dziele Bożym jest miłosierdzie i sprawiedliwość?

Zarzut 1. Wydaje się, że nie w każdym dziele Bożym jest miłosierdzie i sprawiedliwość. Niektóre bowiem dzieła Boże przypisuje się miłosierdziu, jak usprawiedliwienie bezbożnych, inne zaś sprawiedliwości, jak potępienie bezbożnych. Stąd jest powiedziane: “Sąd bez miłosierdzia temu, który nie uczynił miłosierdzia” (Jak. 2:13). Dlatego nie w każdym dziele Bożym pojawia się miłosierdzie i sprawiedliwość.

Zarzut 2. Ponadto Apostoł przypisuje nawrócenie Żydów sprawiedliwości i prawdzie, ale nawrócenie pogan miłosierdziu (Rz 15). Dlatego nie w każdym dziele Bożym jest sprawiedliwość i miłosierdzie.

Zarzut 3. Ponadto wiele sprawiedliwych osób cierpi na tym świecie; co jest niesprawiedliwe. Dlatego nie w każdym dziele Boga są sprawiedliwość i miłosierdzie.

Zarzut 4. Co więcej, częścią sprawiedliwości jest płacenie tego, co się należy, ale miłosierdzie łagodzi nędzę. Tak więc zarówno sprawiedliwość, jak i miłosierdzie zakładają coś w swoich dziełach, podczas gdy stworzenie niczego nie zakłada. Dlatego w stworzeniu nie ma ani miłosierdzia, ani sprawiedliwości.

Wręcz przeciwnie, jest powiedziane (Psalm 24:10): “Wszystkie drogi Pańskie są miłosierdzie i prawda”.

Odpowiadam, że miłosierdzie i prawda są koniecznie obecne we wszystkich dziełach Bożych, jeśli miłosierdzie ma oznaczać usunięcie wszelkiego rodzaju wad. Jednak nie każda wada może być właściwie nazwana nieszczęściem; ale tylko wada w rozumnej naturze, której losem jest być szczęśliwym; ponieważ nieszczęście jest przeciwne szczęściu. Dla tej konieczności istnieje powód, ponieważ ponieważ dług spłacony zgodnie z Boską sprawiedliwością jest należny albo Bogu, albo jakiemuś stworzeniu, ani jednemu, ani drugiemu nie może brakować w żadnym dziele Boga: ponieważ Bóg nie może uczynić niczego, co nie jest zgodne z Jego mądrością i dobrocią; i to w tym sensie, jak powiedzieliśmy, wszystko jest należne Bogu. Podobnie, cokolwiek jest czynione przez Niego w rzeczach stworzonych, jest czynione zgodnie z właściwym porządkiem i proporcją, w których zawiera się idea sprawiedliwości. Zatem sprawiedliwość musi istnieć we wszystkich Bożych dziełach. Dzieło Boskiej sprawiedliwości zawsze zakłada dzieło miłosierdzia i na nim się opiera. Nic bowiem nie należy się stworzeniom, z wyjątkiem czegoś, co wcześniej w nich istniało lub było im znane. Z drugiej strony, jeśli jest to należne stworzeniu, musi być należne ze względu na coś, co poprzedza. A ponieważ nie możemy iść dalej w nieskończoność, musimy dojść do czegoś, co zależy tylko od dobroci Boskiej woli – która jest ostatecznym celem. Możemy na przykład powiedzieć, że posiadanie rąk jest należne człowiekowi ze względu na jego rozumną duszę; a jego rozumna dusza jest mu należna, aby mógł być człowiekiem; a jego bycie człowiekiem jest ze względu na Boską dobroć. Tak więc w każdym dziele Bożym, patrząc na jego pierwotne źródło, pojawia się miłosierdzie. We wszystkim, co następuje, moc miłosierdzia pozostaje i działa z jeszcze większą siłą, ponieważ wpływ pierwszej przyczyny jest bardziej intensywny niż wpływ przyczyn drugorzędnych. Z tego powodu Bóg z obfitości swojej dobroci obdarza stworzenia tym, co jest im należne, hojniej niż jest to proporcjonalne do ich zasług, ponieważ mniej wystarczyłoby do zachowania porządku sprawiedliwości niż to, co przyznaje Boska dobroć, ponieważ między stworzeniami a dobrocią Boga nie może być żadnej proporcji.

Odpowiedź na zarzut 1. Niektóre uczynki przypisuje się sprawiedliwości, a inne miłosierdziu, ponieważ w niektórych sprawiedliwość wydaje się silniejsza, aw innych miłosierdzie. Nawet w potępieniu potępionych widoczne jest miłosierdzie, które, choć nie całkowicie odpuszcza, to jednak nieco łagodzi, karząc nie to, na co zasługuje.

W usprawiedliwieniu bezbożnych widoczna jest sprawiedliwość, gdy Bóg odpuszcza grzechy z powodu miłości, chociaż sam miłosiernie zaszczepił tę miłość. Tak więc czytamy o Magdalenie: “Odpuszczono jej wiele grzechów, ponieważ bardzo umiłowała” (Łuk. 7:47).

Odpowiedź na zarzut 2. Boża sprawiedliwość i miłosierdzie pojawiają się zarówno w nawróceniu Żydów, jak i pogan. Ale w nawróceniu Żydów pojawia się aspekt sprawiedliwości, którego nie widać w nawróceniu pogan; ponieważ Żydzi zostali zbawieni z powodu obietnic danych ojcom.

Odpowiedź na zarzut 3. Sprawiedliwość i miłosierdzie pojawiają się w karze sprawiedliwych na tym świecie, ponieważ przez cierpienia mniejsze winy są w nich oczyszczane, a oni są bardziej podniesieni z ziemskich uczuć do Boga. Co do tego Grzegorz mówi (Moral. xxvi, 9): “Zło, które naciska na nas na tym świecie, zmusza nas do pójścia do Boga”.

Odpowiedź na zarzut 4. Chociaż stworzenie nie zakłada niczego we wszechświecie, to jednak zakłada coś w poznaniu Boga. W ten sposób również idea sprawiedliwości jest zachowana w stworzeniu; poprzez wytwarzanie istot w sposób zgodny z boską mądrością i dobrocią. Idea miłosierdzia jest również zachowana w zmianie stworzeń z nieistnienia w istnienie.

Summa Teologiczna Świętego Tomasza z Akwinu
Wydanie drugie i poprawione, 1920
Dosłowne tłumaczenie dokonane przez ojców z Angielskiej Prowincji Dominikanów
Nihil Obstat. F. Innocentius Apap, O.P., S.T.M., Censor. Theol.
Imprimatur. Edus. Canonicus Surmont, Vicarius Generalis. Westmonasterii.
APPROBATIO ORDINIS
Nihil Obstat. F. Raphael Moss, O.P., S.T.L. i F. Leo Moore, O.P., S.T.L.
Imprimatur. F. Beda Jarrett, O.P., S.T.L., A.M., Prior Provincialis Angliæ

MARIÆ IMMACULATÆ – SEDI SAPIENTIÆ

Powrót do góry

I. Poznany przez naturalny rozum
A. Nieskończoność Boga
B. Jedność lub jedyność Boga
C. Prostota Boga
D. Boska osobowość

II. Poznane przez wiarę
A. Wieczność
B. Bezmiar i wszechobecność, czyli wszechobecność
C. Niezmienność
D. Boskie atrybuty
1. Boska wiedza
2. Boska Wola
3. Intelekt i wola (Opatrzność, przeznaczenie i potępienie)

Poznany przez naturalny rozum (“Bóg filozofów”)

Ustaliwszy przez wnioskowanie indukcyjne samoistne istnienie osobowej Pierwszej Przyczyny odrębnej od materii i od ludzkiego umysłu (zob. ISTNIENIE BOGA), przechodzimy teraz do analizy dedukcyjnej, aby zbadać naturę i atrybuty tej Istoty w zakresie wymaganym przez nasz ograniczony zakres filozoficzny. W związku z tym zajmiemy się

  • nieskończoność,
  • jedność lub jedność, oraz
  • prostota Boga, dodając
  • kilka uwag na temat Boskiej osobowości.

Nieskończoność Boga

Kiedy mówimy, że Bóg jest nieskończony, mamy na myśli, że jest On nieograniczony w każdym rodzaju doskonałości lub że każda wyobrażalna doskonałość należy do Niego w najwyższy wyobrażalny sposób. W innym sensie mówimy czasami, na przykład, o nieskończonym czasie lub przestrzeni, co oznacza czas o tak nieokreślonym czasie trwania lub przestrzeń o tak nieokreślonym rozszerzeniu, że nie możemy przypisać żadnej stałej granicy do jednego lub drugiego. Należy uważać, aby nie mylić tych dwóch zasadniczo różnych znaczeń tego terminu. Czas i przestrzeń, składające się z części w czasie trwania lub rozciągłości, są zasadniczo skończone w porównaniu z Bożą nieskończonością. Teraz twierdzimy, że Bóg jest nieskończenie doskonały w wyjaśnionym sensie i że Jego nieskończoność można wywnioskować z Jego samoistnienia. Samoistniejąca istota, jeśli w ogóle jest ograniczona, może być ograniczona tylko przez samą siebie; bycie ograniczonym przez innego oznaczałoby przyczynową zależność od tego innego, co samo pojęcie samoistnienia wyklucza. Ale samoistne istnienie nie może być pojmowane jako ograniczające się, w sensie ograniczenia jego doskonałości bytu, bez zaprzestania bycia samoistnym. Cokolwiek to jest, jest koniecznie; jego własna istota jest jedynym powodem lub wyjaśnieniem jego istnienia, więc jego sposób istnienia musi być tak niezmienny jak jego istota, a sugerowanie możliwości zwiększenia lub zmniejszenia doskonałości byłoby sugerowaniem absurdu zmiennej istoty. Pozostaje zatem tylko powiedzieć, że jakakolwiek doskonałość jest zgodna z jej istotą, jest faktycznie realizowana w samoistniejącej istocie; ale ponieważ nie ma wyobrażalnej doskonałości jako takiej – to znaczy żadnego wyrazu pozytywnego bytu jako takiego – która nie jest zgodna z istotą samoistnego, wynika z tego, że samoistne musi być nieskończone we wszystkich doskonałościach. Samoistność jest bowiem absolutnym pozytywnym bytem, a pozytywny byt nie może zaprzeczać, a zatem nie może ograniczać pozytywnego bytu.

Ten ogólny i wprawdzie bardzo abstrakcyjny wniosek, jak również wspierające go rozumowanie, staną się bardziej zrozumiałe dzięki krótkiej, konkretnej ilustracji tego, co się z nim wiąże.

(i) Kiedy mówiąc o Nieskończonym, przypisujemy Mu wszystkie wyobrażalne doskonałości, nie możemy zapominać, że predykaty, których używamy do opisania doskonałości, czerpią swoje znaczenie i konotację w pierwszej kolejności z ich zastosowania do istot skończonych; a po refleksji widać, że musimy rozróżniać różne rodzaje doskonałości i że nie możemy bez wyraźnej sprzeczności przypisać Bogu wszystkich doskonałości stworzeń w ten sam sposób. Niektóre doskonałości są takie, że nawet w abstrakcji koniecznie implikują lub oznaczają skończoność bytu lub niedoskonałość; podczas gdy inne same w sobie niekoniecznie oznaczają niedoskonałość. Do pierwszej klasy należą wszystkie doskonałości materialne – rozciągłość, wrażliwość i tym podobne – oraz pewne doskonałości duchowe, takie jak racjonalność (w odróżnieniu od zwykłej inteligencji); do drugiej klasy należą takie doskonałości, jak prawda, dobroć, inteligencja, mądrość, sprawiedliwość, świętość itp. Teraz, chociaż nie można powiedzieć, że Bóg jest nieskończenie rozszerzony lub że czuje lub rozumuje w nieskończony sposób, można powiedzieć, że jest On nieskończenie dobry, inteligentny, mądry, sprawiedliwy, święty itd, innymi słowy, podczas gdy doskonałości drugiej klasy są przypisywane Bogu formalnie (tj. bez zmiany właściwego znaczenia predykatów, które je wyrażają), te z pierwszej klasy mogą być Mu przypisane tylko wybitnie i równoważnie (tj. jakakolwiek pozytywna istota, którą wyrażają, należy do Boga jako ich przyczyny w znacznie wyższy i doskonalszy sposób niż do stworzeń, w których formalnie istnieją). Za pomocą tego ważnego rozróżnienia, które agnostycy odrzucają lub zaniedbują, jesteśmy w stanie myśleć i mówić o Nieskończonym bez bycia winnym sprzeczności, a fakt, że ludzie na ogół – nawet sami agnostycy, gdy nie są czujni – rozpoznają i używają tego rozróżnienia, jest najlepszym dowodem na to, że jest ono trafne i dobrze uzasadnione. Ostatecznie jest to tylko inny sposób powiedzenia, że biorąc pod uwagę nieskończoną przyczynę i skończone skutki, jakakolwiek czysta doskonałość odkryta w skutkach musi najpierw istnieć w przyczynie (via affirmationis), a jednocześnie, że jakakolwiek niedoskonałość odkryta w skutkach musi być wykluczona z przyczyny (via negationis vel exclusionis). Te dwie zasady nie są ze sobą sprzeczne, a jedynie wzajemnie się równoważą i korygują.

(ii) Jednak czasami ludzie są prowadzeni przez naturalną tendencję do myślenia i mówienia o Bogu tak, jakby był On powiększonym stworzeniem – a zwłaszcza powiększonym człowiekiem – i jest to znane jako antropomorfizm. Tak więc mówi się, że Bóg widzi lub słyszy, tak jakby miał fizyczne organy, albo że jest zły lub smutny, tak jakby podlegał ludzkim namiętnościom: i to całkowicie uzasadnione i mniej lub bardziej nieuniknione użycie metafory jest często niesprawiedliwie zarzucane, aby udowodnić, że ściśle Nieskończony jest nie do pomyślenia i niepoznawalny, i że jest to naprawdę skończony antropomorficzny Bóg, którego ludzie czczą. Ale jakakolwiek może być prawda w tym zarzucie, gdy stosuje się go do religii politeistycznych, a nawet do teistycznych wierzeń grubiańskich i niekulturalnych umysłów, jest on nieprawdziwy i niesprawiedliwy, gdy jest skierowany przeciwko teizmowi filozoficznemu. Te same powody, które usprawiedliwiają i zalecają używanie metaforycznego języka w innych powiązaniach, usprawiedliwiają i zalecają go tutaj, ale żaden teista o przeciętnej inteligencji nigdy nie myśli o dosłownym rozumieniu metafor, które stosuje lub słyszy stosowane przez innych do Boga, tak samo jak nie chce mówić dosłownie, gdy nazywa odważnego człowieka lwem lub przebiegłego lisem.

(iii) Wreszcie, należy zauważyć, że podczas dosłownego określania czystych doskonałości zarówno Boga, jak i stworzeń, zawsze rozumie się, że te predykaty są prawdziwe w nieskończenie wyższym sensie Boga niż stworzeń, i że nie ma myśli o koordynowaniu lub klasyfikowaniu Boga ze stworzeniami. Jest to technicznie wyrażone przez powiedzenie, że cała nasza wiedza o Bogu jest analogiczna i że wszystkie predykaty stosowane do Boga i stworzeń są używane analogicznie, a nie jednoznacznie. Mogę spojrzeć na portret lub na jego żywy oryginał i powiedzieć o każdym z nich, zgodnie z dosłowną prawdą, że to piękna twarz. Jest to przykład analogicznego orzekania. Piękno jest dosłownie i prawdziwie urzeczywistnione zarówno w portrecie, jak i w jego żywym oryginale, i zachowuje swoje właściwe znaczenie w odniesieniu do każdego z nich; istnieje wystarczające podobieństwo lub analogia, aby uzasadnić dosłowne orzekanie, ale nie ma tego doskonałego podobieństwa lub tożsamości między malowanym a żywym pięknem, które sugerowałoby jednoznaczne orzekanie. Podobnie jest w przypadku Boga i stworzeń. To, co bezpośrednio kontemplujemy, jest Jego portretem namalowanym, że tak powiem, przez Niego samego na płótnie wszechświata i ukazującym w skończonym stopniu różne doskonałości, które, nie tracąc dla nas swojego właściwego znaczenia, są postrzegane jako zdolne do urzeczywistnienia w nieskończonym stopniu; a nasz rozum zmusza nas do wnioskowania, że muszą one być i są tak realizowane w Tym, który jest ich ostateczną przyczyną.

W związku z tym przyznajemy, że nasza wiedza o Nieskończonym jest niewystarczająca i z konieczności tak jest, ponieważ nasze umysły są tylko skończone. Ale to bardzo różni się od twierdzenia agnostyków, że Nieskończony jest całkowicie niepoznawalny, a stwierdzenia teistów dotyczące natury i atrybutów Boga są tak wieloma oczywistymi sprzecznościami. Tylko poprzez ignorowanie dobrze rozpoznanych reguł predykacji, które właśnie zostały wyjaśnione, a w konsekwencji poprzez niezrozumienie i błędne przedstawienie stanowiska teistycznego, agnostykom udaje się nadać powierzchowną wiarygodność ich własnej filozofii pustej negacji. Każdy, kto rozumie te zasady i nauczył się jasno myśleć oraz ufa własnemu rozumowi i zdrowemu rozsądkowi, z łatwością pozna i obali argumenty agnostyków, z których większość została zasadniczo przewidziana w tym, co poprzednie. Należy tu poczynić tylko jedną ogólną uwagę – że zasady, do których filozof agnostyczny musi się odwoływać w swojej próbie unieważnienia wiedzy religijnej, gdyby były konsekwentnie stosowane, unieważniłyby całą ludzką wiedzę i doprowadziły do powszechnego sceptycyzmu – i można śmiało powiedzieć, że dopóki absolutny sceptycyzm nie stanie się filozofią ludzkości, agnostycyzm nigdy nie zastąpi religii.

Jedność lub jedyność Boga

Oczywiście może istnieć tylko jedna nieskończona istota, tylko jeden Bóg. Gdyby istniało ich kilka, żaden z nich nie byłby naprawdę nieskończony, ponieważ aby w ogóle mieć wielość natur, każda z nich powinna mieć jakąś doskonałość, której nie posiadają inne. Z łatwością przyzna to każdy, kto przyznaje nieskończoność Boga, i nie ma potrzeby zwlekać z rozwinięciem tego, co jest całkowicie jasne. Należy jednak zauważyć, że niektórzy filozofowie teistyczni wolą wnioskować o jedności z samoistności i nieskończoności z obu razem wziętych, a w kwestii tak bardzo abstrakcyjnej nie jest zaskakujące, że mogą pojawić się niewielkie różnice zdań. My jednak podążamy za tym, co wydaje nam się prostszą i jaśniejszą linią argumentacji. Metafizyczny argument, za pomocą którego jedność, w odróżnieniu od nieskończoności, jest wyprowadzana z samoistnienia, wydaje się być bardzo niejasny, podczas gdy z drugiej strony nieskończoność, w odróżnieniu od jedności, wydaje się być wyraźnie implikowana w samoistnieniu jako takim. Jeśli na przykład zadamy pytanie: Dlaczego nie może istnieć kilka samoistnych istot? Jedyna zadowalająca odpowiedź, jak nam się wydaje, jest następująca: Ponieważ samoistna istota jako taka jest z konieczności nieskończona, a nie może istnieć kilka nieskończoności. Jedność Boga jako Pierwszej Przyczyny może być również indukcyjnie wywnioskowana z jedności wszechświata, jaki znamy; ale ponieważ można zasugerować i nie można tego obalić, że może istnieć inny lub nawet kilka wszechświatów, o których nie mamy wiedzy, argument ten nie byłby absolutnie rozstrzygający.

Prostota Boga

Bóg jest prostą istotą lub substancją wykluczającą wszelkiego rodzaju złożenie, fizyczne lub metafizyczne. Fizyczne lub rzeczywiste złożenie jest albo substancjalne, albo przypadkowe – substancjalne, jeśli istota, o której mowa, składa się z dwóch lub więcej istotnych zasad, tworzących części złożonej całości, tak jak na przykład człowiek składa się z ciała i duszy; przypadkowe, jeśli istota, o której mowa, choć prosta w swojej substancji (jak dusza ludzka), jest zdolna do posiadania przypadkowych doskonałości (takich jak rzeczywiste myśli i wola duszy człowieka) niekoniecznie identycznych z jej substancją. Oczywiste jest, że nieskończona istota nie może być istotowo złożona, ponieważ oznaczałoby to, że nieskończoność składa się z połączenia lub dodania skończonych części – oczywista sprzeczność w terminach. Nie można też przypisać nieskończoności przypadkowej kompozycji, ponieważ nawet to implikowałoby zdolność do zwiększonej doskonałości, którą samo pojęcie nieskończoności wyklucza. Nie ma zatem i nie może być żadnego fizycznego lub rzeczywistego złożenia w Bogu.

Nie może też istnieć ten rodzaj kompozycji, który jest znany jako metafizyczny i który wynika z “połączenia różnych pojęć odnoszących się do tej samej rzeczywistej rzeczy w taki sposób, że żadne z nich samo w sobie nie oznacza ani wyraźnie, ani nawet pośrednio całej rzeczywistości oznaczanej przez ich połączenie”. Tak więc każdy rzeczywisty byt warunkowy jest metafizycznym połączeniem istoty i istnienia, a człowiek w szczególności, zgodnie z definicją, jest połączeniem zwierzęcia i rozumu. Istota jako taka w odniesieniu do bytu warunkowego implikuje jedynie jego wyobrażalność lub możliwość i abstrahuje od rzeczywistego istnienia; istnienie jako takie musi zostać dodane, zanim będziemy mogli mówić o istocie jako rzeczywistej. Ale to rozróżnienie, wraz ze składem, który implikuje, nie może być zastosowane do samoistnej lub nieskończonej istoty, w której istota i istnienie są całkowicie utożsamiane. O bycie przygodnym mówimy, że ma pewną naturę lub istotę, ale o bycie samoistnym mówimy, że jest swoją własną naturą lub istotą. W Bogu nie ma zatem kompozycji istoty i istnienia – lub potencjalności i aktualności – ani nie można Mu przypisać kompozycji rodzaju i specyficznej różnicy, implikowanej na przykład w definicji człowieka jako zwierzęcia rozumnego. Boga nie można sklasyfikować ani zdefiniować, tak jak klasyfikuje się i definiuje istoty warunkowe; nie ma bowiem takiego aspektu bytu, w którym byłby On doskonale podobny do tego, co skończone, a w konsekwencji nie ma takiego rodzaju, do którego można by Go zaliczyć. Z tego wynika, że nie możemy poznać Boga adekwatnie w sposób, w jaki On zna samego siebie, ale nie, jak twierdzi Agnostyk, że nasza nieadekwatna wiedza nie jest prawdziwa w takim stopniu, w jakim sięga. Mówiąc o istocie, która wykracza poza ograniczenia formalnej definicji logicznej, nasze propozycje są wyrazem prawdziwej prawdy, pod warunkiem, że to, co mówimy, jest samo w sobie zrozumiałe i nie jest wewnętrznie sprzeczne; i nie ma nic niezrozumiałego ani sprzecznego w tym, co teiści przepowiadają o Bogu. Prawdą jest, że żaden pojedynczy predykat nie jest adekwatny ani wyczerpujący jako opis Jego nieskończonej doskonałości i że musimy użyć wielu predykatów, tak jakby na pierwszy rzut oka nieskończoność można było osiągnąć przez mnożenie. Ale jednocześnie uznajemy, że tak nie jest – jest to sprzeczne z Boską prostotą; i że chociaż prawda, dobroć, mądrość, świętość i inne atrybuty, tak jak je pojmujemy i definiujemy, wyrażają doskonałości, które są formalnie odrębne, to jednak w zastosowaniu do Boga wszystkie one są ostatecznie identyczne w znaczeniu i opisują tę samą ostateczną rzeczywistość – jedną nieskończenie doskonałą i prostą istotę.

Boska osobowość

Kiedy mówimy, że Bóg jest istotą osobową, mamy na myśli, że jest On inteligentny, wolny i odrębny od stworzonego wszechświata. Osobowość jako taka wyraża doskonałość, a jeśli ludzka osobowość jako taka kojarzy się z niedoskonałością, należy pamiętać, że podobnie jak w przypadku podobnych predykatów, konotacja ta jest wykluczona, gdy przypisujemy osobowość Bogu. Filozof teistyczny podkreśla Boską osobowość głównie w opozycji do panteizmu. Ludzka osobowość, jaką znamy, jest jedną z podstawowych danych świadomości i jest jedną z tych stworzonych doskonałości, które muszą być formalnie (choć tylko analogicznie) urzeczywistnione w Pierwszej Przyczynie. Ale panteizm wymagałby od nas zaprzeczenia rzeczywistości jakiejkolwiek takiej doskonałości, czy to w stworzeniach, czy w Stwórcy, i jest to jeden z podstawowych zarzutów wobec jakiejkolwiek formy panteistycznego nauczania. Jeśli chodzi o tajemnicę Trójcy lub trzech Boskich Osób w Bogu, którą można poznać tylko przez objawienie, wystarczy powiedzieć, że właściwie rozumiana tajemnica nie zawiera sprzeczności, a wręcz przeciwnie, dodaje wiele, co jest pomocne dla naszej niewystarczającej wiedzy o nieskończoności.

Poznany przez wiarę (“Bóg objawienia”)

Rozum, jak widzieliśmy, uczy, że Bóg jest jedną prostą i nieskończenie doskonałą duchową substancją lub naturą. Pismo Święte i Kościół nauczają tego samego. Wyznania wiary, na przykład, zwykle zaczynają się od wyznania wiary w jedynego prawdziwego Boga, który jest Stwórcą i Panem nieba i ziemi, a także, według słów Soboru Watykańskiego, jest “wszechmocny, wieczny, ogromny, niepojęty, nieskończony w intelekcie i woli oraz we wszelkiej doskonałości” (Sess. III, cap. i, De Deo). Najlepszym sposobem, w jaki możemy opisać Boską naturę, jest stwierdzenie, że jest ona nieskończenie doskonała lub że Bóg jest nieskończenie doskonałym Bytem; ale zawsze musimy pamiętać, że nawet sam byt, najbardziej abstrakcyjny i uniwersalny termin, jaki posiadamy, jest orzekany o Bogu i stworzeniach nie jednoznacznie lub identycznie, ale tylko analogicznie. Ale inne predykaty, które w zastosowaniu do stworzeń wyrażają pewne specyficzne determinacje bytu, są również używane w odniesieniu do Boga – analogicznie, jeśli same w sobie wyrażają czystą lub niezmieszaną doskonałość, ale tylko metaforycznie, jeśli koniecznie oznaczają niedoskonałość. Teraz z takich predykatów stosowanych do stworzeń rozróżniamy między tymi, które są używane w konkrecie, aby oznaczyć byt jako taki mniej lub bardziej określony (np. substancja, duch itp.), A tymi, które są używane abstrakcyjnie lub przymiotnikowo, aby oznaczyć determinacje, cechy lub atrybuty bytu (np, dobro, dobroć; inteligentny, inteligencja itp.); i uważamy za użyteczne przeniesienie tego rozróżnienia na Boga i mówienie o Boskiej naturze lub istocie i Boskich atrybutach, jednocześnie uważając, nalegając na Boską prostotę, aby uniknąć błędu lub sprzeczności w jego zastosowaniu. Ponieważ w odniesieniu do Boga rozróżnienie między naturą a atrybutami oraz między samymi atrybutami jest jedynie logiczne, a nie rzeczywiste. Skończony umysł nie jest w stanie pojąć Nieskończonego tak, aby odpowiednio opisać jego istotę za pomocą jakiegokolwiek pojedynczego pojęcia lub terminu; ale używając wielu terminów, z których wszystkie są analogicznie prawdziwe, nie chcemy sugerować, że w Bogu istnieje jakakolwiek kompozycja. Tak więc, w odniesieniu do stworzeń, dobroć i sprawiedliwość, na przykład, różnią się od siebie i od natury lub substancji istot, w których się znajdują, a jeśli skończone ograniczenia zmuszają nas do mówienia o takich doskonałościach w Bogu, jakby były podobnie odrębne, wiemy jednak i jesteśmy gotowi, gdy zajdzie taka potrzeba, wyjaśnić, że tak naprawdę tak nie jest, ale że wszystkie Boskie atrybuty są naprawdę identyczne ze sobą i z Boską istotą.

Boskie atrybuty lub doskonałości, które można w ten sposób logicznie rozróżnić, są bardzo liczne i byłoby niepotrzebnym zadaniem próbować je w pełni wyliczyć. Jednak wśród nich niektóre są uznawane za mające fundamentalne znaczenie i do nich w szczególności odnosi się termin atrybuty, a teologowie poświęcają im szczególną uwagę – chociaż nie ma sztywnej zgody co do liczby lub klasyfikacji takich atrybutów. Równie dobrą klasyfikacją jak każda inna jest ta oparta na analogii doskonałości entytatywnych i operacyjnych w stworzeniach – pierwsza kwalifikuje naturę lub istotę jako taką i abstrahuje od aktywności, druga odnosi się szczególnie do aktywności danej natury. Inne rozróżnienie jest często dokonywane między atrybutami fizycznymi a moralnymi lub etycznymi – te pierwsze same w sobie abstrahują od doskonałości moralnej, podczas gdy te drugie bezpośrednio ją wyrażają. Nie zajmując się jednak kwestią klasyfikacji, wystarczy zauważyć osobno te atrybuty o pierwszorzędnym znaczeniu, które nie zostały jeszcze wyjaśnione. Nic nie trzeba dodawać do tego, co zostało powiedziane powyżej na temat samoistności, nieskończoności, jedności i prostoty (które należą do klasy entytatywnej); ale wieczność, bezmiar i niezmienność (również z klasy entytatywnej), wraz z aktywnymi atrybutami, czy to fizycznymi, czy moralnymi, związanymi z Boskim intelektem i wolą, wymagają tutaj pewnego wyjaśnienia.

Wieczność

Mówiąc, że Bóg jest wieczny, mamy na myśli, że w swej istocie, życiu i działaniu jest On całkowicie poza doczesnymi ograniczeniami i relacjami. Nie ma On ani początku, ani końca, ani trwania poprzez sekwencję lub następstwo chwil. Bóg nie ma przeszłości ani przyszłości, a jedynie wieczną teraźniejszość. Jeśli mówimy, że On był lub że działał, lub że będzie lub będzie działał, mamy na myśli ściśle, że On jest lub że działa; i ta prawda jest dobrze wyrażona przez Chrystusa, gdy mówi (Jana 8:58 – A.V.): “Pierwej niż Abraham był, Jam jest”. Dlatego wieczność, jako określenie Boga, nie oznacza nieokreślonego trwania w czasie – w znaczeniu, w jakim termin ten jest czasami używany w innych powiązaniach – ale oznacza całkowite wykluczenie skończoności, którą implikuje czas. Opisując ją, jesteśmy zmuszeni używać języka negatywnego, ale sama w sobie wieczność jest pozytywną doskonałością i jako taka może być najlepiej zdefiniowana słowami Boecjusza jako “interminabilis vitae tota simul et perfecta possessio”, tj. posiadanie w pełni całości i doskonałości życia bez początku, końca lub sukcesji.

Wieczność Boga wynika z Jego samoistności i nieskończoności. Czas jest miarą skończonego istnienia, nieskończoność musi go przekraczać. Bóg, to prawda, współistnieje z czasem, tak jak współistnieje ze stworzeniami, ale nie istnieje w czasie, aby podlegać relacjom czasowym: Jego samoistne istnienie jest ponadczasowe. Jednak pozytywna doskonałość wyrażona przez trwanie jako takie, tj. wytrwałość i trwałość bytu, należy do Boga i jest prawdziwie o Nim orzekana, jak na przykład wtedy, gdy mówi się o Nim jako o “Tym, który jest, który był i który ma przyjść” (Objawienie 1:4); ale ściśle doczesne konotacje takich predykatów muszą być zawsze korygowane przez przywołanie prawdziwego pojęcia wieczności.

Bezmiar i wszechobecność, czyli wszechobecność

Przestrzeń, podobnie jak czas, jest jedną z miar skończoności i tak jak przez atrybut wieczności opisujemy transcendencję Boga wobec wszelkich ograniczeń czasowych, tak przez atrybut bezmiaru wyrażamy Jego transcendentną relację do przestrzeni. Jest jednak pewna różnica między wiecznością a bezmiarem, która polega na tym, że pozytywny aspekt tego drugiego jest dla nas łatwiejszy do zrozumienia i czasami mówi się o nim pod nazwą wszechobecności lub wszechobecności, tak jakby był odrębnym atrybutem. Boski bezmiar oznacza z jednej strony, że Bóg jest koniecznie obecny wszędzie w przestrzeni jako immanentna przyczyna i podtrzymywacz stworzeń, a z drugiej strony, że przekracza On ograniczenia rzeczywistej i możliwej przestrzeni i nie może być ograniczony, zmierzony ani podzielony żadnymi relacjami przestrzennymi. Stwierdzenie, że Bóg jest ogromny, jest tylko innym sposobem powiedzenia, że jest On zarówno immanentny, jak i transcendentny w sensie już wyjaśnionym. Jak ktoś metaforycznie i paradoksalnie to wyraził, “centrum Boga jest wszędzie, a Jego obwód nigdzie”.

To, że Bóg nie podlega ograniczeniom przestrzennym, wynika z Jego nieskończonej prostoty; a to, że jest On naprawdę obecny w każdym miejscu lub rzeczy – że jest wszechobecny lub wszechobecny – wynika z faktu, że jest On przyczyną i podstawą całej rzeczywistości. Zgodnie z naszym skończonym sposobem myślenia pojmujemy tę obecność Boga w rzeczach przestrzennych jako obecność przede wszystkim mocy i działania – natychmiastowa Boska skuteczność jest wymagana do podtrzymania stworzonych istot w istnieniu i umożliwienia im działania; ale ponieważ każdy rodzaj Boskiego działania ad extra jest naprawdę identyczny z Boską naturą lub istotą, wynika z tego, że Bóg jest naprawdę obecny wszędzie w stworzeniu nie tylko per virtuten et operationem, ale per essentiam. Innymi słowy, sam Bóg, czyli Boska natura, jest w bezpośrednim kontakcie lub immanentnie obecny w każdym stworzeniu – zachowując je w bycie i umożliwiając mu działanie. Ale nalegając na tę prawdę, musimy, jeśli chcemy uniknąć sprzeczności, odrzucić każdą formę panteistycznej hipotezy. Podkreślając Boską immanencję, nie możemy przeoczyć Boskiej transcendencji.

Nie brakuje biblijnych ani kościelnych świadectw potwierdzających ogrom i wszechobecność Boga. Wystarczy odwołać się na przykład do:

  • List do Hebrajczyków 1:3 i 4:12-13
  • Dzieje Apostolskie 17:24-28
  • Efezjan 1:23;
  • Kolosan 1:16-17,
  • Psalm 139:7-12
  • Job 12:10, itd.

Niezmienność

W Bogu “nie ma zmiany ani cienia przemiany” (Jak. 1:17); “One [tj. “dzieła rąk twoich”] zginą, ale ty trwać będziesz; i wszystkie się zestarzeją jak szata. I jako szatę zmienisz je, i odmienią się; ale ty jesteś ten sam i lata twoje nie przeminą” (Hebr. 1:10-12, Psalm 101:26-28; por. Malachiasza 3:6; Hebr. 13:8). Są to niektóre z tekstów biblijnych, które wyraźnie nauczają o Boskiej niezmienności lub niezmienności, a atrybut ten jest również podkreślany w nauczaniu kościelnym, tak jak przez Sobór Nicejski przeciwko arianom, którzy przypisywali zmienność Logosowi (Denzinger, 54-letni nr 18), oraz przez Sobór Watykański w jego słynnej definicji.

To, że Boska natura jest zasadniczo niezmienna lub niezdolna do jakiejkolwiek wewnętrznej zmiany, jest oczywistym następstwem Boskiej nieskończoności. Zmienność implikuje zdolność do zwiększania lub zmniejszania doskonałości, to znaczy implikuje skończoność i niedoskonałość. Ale Bóg jest nieskończenie doskonały i z konieczności jest tym, czym jest. Prawdą jest, że niektóre atrybuty, za pomocą których opisywane są pewne aspekty Boskiej doskonałości, są hipotetyczne lub względne, w tym sensie, że zakładają warunkowy fakt stworzenia: na przykład wszechobecność zakłada rzeczywiste istnienie istot przestrzennych. Jest jednak oczywiste, że zmienność implikowana w tym należy do stworzeń, a nie do Stwórcy; i jest to dziwne pomieszanie myśli, które doprowadziło niektórych współczesnych teistów – nawet wyznających chrześcijan – do utrzymywania, że takie atrybuty mogą być odłożone na bok przez Boga i że Logos, stając się wcielony, faktycznie je odłożył, a przynajmniej zaprzestał ich aktywnego wykonywania. Ale tak jak samo stworzenie nie wpłynęło na niezmienność Boga, tak samo nie wpłynęło na nią wcielenie Boskiej Osoby; jakakolwiek zmiana w obu przypadkach miała miejsce wyłącznie w stworzonej naturze.

Boskie atrybuty

Tak zwane aktywne Boskie atrybuty najlepiej traktować w powiązaniu z Boskim Intelektem i Wolą – zasadami Boskiego działania ad extra – do których wszystkie one ostatecznie się sprowadzają.

Boska wiedza

Opis Boskiej Wiedzy

To, że Bóg jest wszechwiedzący lub posiada najdoskonalszą wiedzę o wszystkich rzeczach, wynika z Jego nieskończonej doskonałości. Po pierwsze, On zna i pojmuje samego siebie w pełni i adekwatnie, a po drugie, zna wszystkie stworzone przedmioty i pojmuje ich skończony i warunkowy sposób istnienia. Stąd zna je indywidualnie lub pojedynczo w ich skończonej wielości, zna wszystko, co możliwe, jak również rzeczywiste; wie, co jest złe, jak również, co jest dobre. Jednym słowem, wszystko, co dla naszych skończonych umysłów oznacza doskonałość i kompletność wiedzy, może być określone jako Boska wszechwiedza, a ponadto należy zauważyć, że tylko od Niego samego zależy Jego wiedza. Uczynienie Go w jakikolwiek sposób zależnym od stworzeń w zakresie wiedzy o stworzonych przedmiotach zniszczyłoby Jego nieskończoną doskonałość i wyższość. Dlatego to w Jego wiecznej, niezmiennej, wszechstronnej wiedzy o sobie samym lub o Jego własnej nieskończonej istocie Bóg zna stworzenia i ich czyny, niezależnie od tego, czy chodzi o to, co jest rzeczywiste, czy tylko możliwe. Rzeczywiście, sama Boska wiedza jest naprawdę identyczna z Boską istotą, podobnie jak wszystkie atrybuty i czyny Boga; ale zgodnie z naszymi skończonymi sposobami myślenia odczuwamy potrzebę ich wyraźnego wyobrażenia i przedstawienia Boskiej istoty jako medium lub zwierciadła, w którym Boski intelekt widzi całą prawdę. Co więcej, chociaż akt Boskiej wiedzy jest sam w sobie nieskończenie prosty, odczuwamy potrzebę dalszych rozróżnień – nie w odniesieniu do wiedzy samej w sobie, ale w odniesieniu do wielości skończonych przedmiotów, które obejmuje. Stąd powszechnie uznawane rozróżnienie między wiedzą widzenia (scientia visionis) a wiedzą prostej inteligencji (simplicis intelligentiae ) oraz słynna kontrowersja dotycząca scientia media. Pokrótce wyjaśnimy to rozróżnienie i główne trudności związane z tą kontrowersją.

Rozróżnienia w Boskiej Wiedzy

Klasyfikując przedmioty Boskiej wszechwiedzy, najbardziej oczywistym i fundamentalnym rozróżnieniem jest to między rzeczami, które faktycznie istnieją w dowolnym czasie, a tymi, które są jedynie możliwe. I to właśnie w odniesieniu do tych dwóch klas przedmiotów dokonano rozróżnienia między wiedzą “widzenia” i “prostej inteligencji”; ta pierwsza odnosi się do rzeczy rzeczywistych, a druga do rzeczy jedynie możliwych. To rozróżnienie może na pierwszy rzut oka wydawać się całkowicie wyczerpujące i adekwatne do celu, dla którego w ogóle wprowadzamy rozróżnienia, ale pewna trudność pojawia się, gdy pojawia się pytanie o Bożą wiedzę o aktach stworzeń obdarzonych wolną wolą. To, że Bóg wie nieomylnie i od wieczności, co, na przykład, pewien człowiek, korzystając z wolnej woli, zrobi lub faktycznie robi w danych okolicznościach i co mógłby lub faktycznie zrobiłby w innych okolicznościach, nie ulega wątpliwości – jest następstwem wiecznej aktualności Boskiej wiedzy. Tak więc Bóg nie musi czekać na warunkowe i doczesne wydarzenie wolnego wyboru człowieka, aby wiedzieć, jakie będzie jego działanie; On wie to od wieczności. Trudność polega jednak na tym, jak z naszego skończonego punktu widzenia zinterpretować i wyjaśnić tajemniczy sposób Bożej wiedzy o takich wydarzeniach bez jednoczesnego poświęcania wolnej woli stworzenia.

Szkoła dominikańska broniła poglądu, że rozróżnienie między wiedzą “wizji” i “prostej inteligencji” jest jedynym, którego potrzebujemy lub powinniśmy użyć w naszych wysiłkach, aby wyobrazić sobie i opisać Boską wszechwiedzę, nawet w odniesieniu do wolnych aktów inteligentnych stworzeń. Akty te, jeśli kiedykolwiek mają miejsce, są znane lub przewidywane przez Boga tak, jakby były wiecznie aktualne – i jest to przyznawane przez wszystkich; w przeciwnym razie pozostają w kategorii jedynie możliwych – i temu właśnie zaprzecza szkoła jezuicka, wskazując na przykład na stwierdzenia takie jak Chrystus dotyczące mieszkańców Tyru i Sydonu, którzy uczyniliby pokutę, gdyby otrzymali te same łaski co Żydzi (Mt 11:21). Szkoła ta utrzymuje zatem, że do rzeczywistego jako takiego i czysto możliwego musimy dodać inną kategorię obiektów: hipotetyczne fakty, które mogą nigdy nie stać się rzeczywiste, ale stałyby się rzeczywiste, gdyby pewne warunki zostały spełnione. Słusznie twierdzi się, że hipotetyczna prawda takich faktów jest czymś więcej niż zwykłą możliwością, ale mniej niż rzeczywistością; a ponieważ Bóg zna takie fakty w ich hipotetycznym charakterze, istnieje dobry powód, aby wprowadzić rozróżnienie, które je obejmuje – i to jest scientia media. I jest jasne, że nawet akty, które mają miejsce i jako takie ostatecznie podpadają pod wiedzę wizji, mogą być pojmowane jako podpadające najpierw pod wiedzę prostej inteligencji, a następnie pod scientia media, progresywna formuła brzmiałaby:

  • po pierwsze, możliwe jest, że Peter zrobiłby to i to;
  • po drugie, Peter zrobiłby to i to, pod pewnymi warunkami;
  • po trzecie, Peter zrobi lub robi tak i tak.

Teraz, gdyby nie różnice, które się za tym kryją, prawdopodobnie nie byłoby sprzeciwu wobec scientia media, ale samo rozróżnienie jest tylko wstępem do prawdziwego problemu. Przyznając, że Bóg zna od wieczności przyszłe wolne czyny stworzeń, pojawia się pytanie, w jaki sposób lub w jaki sposób On je zna, a raczej w jaki sposób mamy wyobrazić sobie i wyjaśnić przez analogię sposób boskiej przedwiedzy, która sama w sobie jest poza naszymi zdolnościami pojmowania? Przyznaje się, że Bóg zna je najpierw jako przedmioty wiedzy prostej inteligencji; ale czy zna je również jako przedmioty scientia media, tj. hipotetycznie i niezależnie od jakiegokolwiek dekretu Jego woli, określającego ich aktualność, czy też zna je tylko w takich dekretach i poprzez nie? Dominikanie twierdzą, że Boża wiedza o przyszłych wolnych aktach zależy od dekretów Jego wolnej woli, które z góry określają ich aktualność za pomocą praemotio physica. Bóg wie na przykład, że Piotr postąpi tak a tak, ponieważ od wieczności postanowił tak poruszyć wolną wolę Piotra, że ten ostatni nieomylnie, choć w sposób wolny, będzie współpracował z Boską premotywacją lub wyrazi na nią zgodę. W przypadku dobrych czynów istnieje fizyczny i nieodłączny związek między ruchem danym przez Boga a zgodą woli Piotra, podczas gdy w odniesieniu do moralnie złych czynów niemoralność jako taka – która jest niedostatkiem, a nie pozytywnym bytem – pochodzi całkowicie od stworzonej woli.

Główne trudności przeciwko temu poglądowi polegają na tym, że po pierwsze wydaje się on pozbywać ludzkiej wolnej woli, a po drugie czyni Boga odpowiedzialnym za grzech. Obie konsekwencje są oczywiście negowane przez tych, którzy go podtrzymują, ale biorąc pod uwagę tajemnicę, która spowija ten temat, trudno jest dostrzec, w jaki sposób zaprzeczenie wolnej woli nie jest logicznie związane z teorią praemotio physica, w jaki sposób można powiedzieć, że wola dobrowolnie zgadza się na ruch, który jest pomyślany jako z góry określający zgodę; takie wyjaśnienia, jakie są oferowane, sprowadzają się jedynie do stwierdzenia, że mimo wszystko ludzka wola jest wolna. Inna trudność polega na dwojakim fakcie, że Bóg jest przedstawiany jako dający praemotio physica w porządku naturalnym dla aktu woli, przez który grzesznik przyjmuje zło, i że powstrzymuje On nadprzyrodzoną praemotio lub skuteczną łaskę, która jest zasadniczo wymagana do wykonania zbawiennego aktu. Z drugiej strony szkoła jezuicka – z którą prawdopodobnie zgadza się większość niezależnych teologów – używając scientia media utrzymuje, że powinniśmy pojmować Bożą wiedzę o przyszłych wolnych czynach nie jako zależną i wynikającą z dekretów Jego woli, ale w jej charakterze jako wiedzę hipotetyczną lub poprzedzającą je. Bóg wie w scientia media, co uczyniłby Piotr, gdyby w danych okolicznościach otrzymał pewną pomoc, i to zanim zostanie wydany jakikolwiek absolutny dekret o udzieleniu tej pomocy. W ten sposób nie ma predeterminacji przez Boskość tego, co ludzka wola dobrowolnie wybiera; to nie dlatego, że Bóg z góry wie (po uprzednim zadekretowaniu) pewnego wolnego aktu, że ten akt ma miejsce, ale Bóg zna go w pierwszej kolejności, ponieważ w rzeczywistości będzie miał miejsce; zna go jako hipotetyczny obiektywny fakt, zanim stanie się przedmiotem scientia visionis – a raczej w ten sposób, aby chronić ludzką wolność, musimy Go wyobrazić sobie jako wiedzącego. W ten sposób, na przykład, Chrystus wiedział, jakie będą rezultaty Jego posługi wśród mieszkańców Tyru i Sydonu. Należy jednak uważać, aby nie sugerować, że wiedza Boga jest w jakikolwiek sposób zależna od stworzeń, tak jakby musiał On, że tak powiem, czekać na rzeczywiste wydarzenie w czasie, zanim nieomylnie dowie się, co wolne stworzenie może zdecydować się zrobić. Od wieczności On wie, ale nie przesądza o wyborze stworzenia. A jeśli ktoś zapyta, jak możemy sobie wyobrazić, że ta wiedza istnieje przed i niezależnie od jakiegoś aktu Boskiej woli, od którego zależą wszystkie rzeczy warunkowe, możemy jedynie powiedzieć, że obiektywna prawda wyrażona przez hipotetyczne fakty, o których mowa, jest w jakiś sposób odzwierciedlona w Boskiej Esencji, która jest zwierciadłem wszelkiej prawdy, i że znając Siebie, Bóg zna również te rzeczy. Niezależnie od tego, w którą stronę się zwrócimy, ostatecznie napotkamy tajemnicę, a kiedy pojawia się kwestia wyboru między teorią, która odnosi tajemnicę do samego Boga, a taką, która ratuje prawdę o ludzkiej wolności tylko poprzez uczynienie wolnej woli samą w sobie tajemnicą, większość teologów naturalnie preferuje tę pierwszą alternatywę.

Boska wola

Opis Woli Bożej

(a) Najwyższe doskonałości stworzeń można sprowadzić do funkcji intelektu i woli, a ponieważ doskonałości te są realizowane analogicznie w Bogu, w naturalny sposób przechodzimy od rozważania Boskiej wiedzy lub inteligencji do badania Boskiej woli. Przedmiotem intelektu jako takiego jest prawda; przedmiotem woli jako takiej jest dobro. W przypadku Boga jest oczywiste, że Jego własna nieskończona dobroć jest głównym i koniecznym przedmiotem Jego woli, a stworzona dobroć jest jedynie drugorzędnym i warunkowym przedmiotem. To właśnie ma na myśli natchniony pisarz, gdy mówi: “Pan stworzył wszystkie rzeczy dla siebie” (Przyp. 16:4). Oczywiście Boska wola, podobnie jak Boski intelekt, jest naprawdę identyczna z Boską Istotą, ale zgodnie z naszymi skończonymi sposobami myślenia jesteśmy zmuszeni mówić o nich tak, jakby były odrębne i tak jak Boski intelekt nie może być zależny od stworzonych przedmiotów w zakresie swojej wiedzy o nich, tak też Boska wola nie może być tak zależna w zakresie swojej woli. Gdyby żadne stworzenie nigdy nie zostało stworzone, Bóg byłby tą samą samowystarczalną istotą, którą jest, a Boska wola jako zmysł apetytu byłaby zaspokojona nieskończoną dobrocią samej Boskiej istoty. To właśnie ma na myśli Sobór Watykański, mówiąc o Bogu jako “najszczęśliwszym w sobie i przez siebie” – nie to, że nie pragnie On prawdziwie i nie kocha dobroci stworzeń, która jest Jego udziałem, ale to, że nie potrzebuje stworzeń i nie jest w żaden sposób zależny od nich dla swojej szczęśliwości.

(b) Stąd wynika, że Bóg posiada doskonałość wolnej woli w nieskończenie wybitnym stopniu. Oznacza to, że bez żadnej zmiany w Sobie lub w Swoim wiecznym akcie woli, On swobodnie wybiera, czy stworzenia mają istnieć, czy też nie, i jaki sposób istnienia ma być ich istnieniem, a ten wybór lub determinacja jest wykonywaniem tego panowania, które zasadniczo wyraża wolna wola (wolność obojętności). Wolna wola sama w sobie jest absolutną i pozytywną doskonałością i jako taka jest najpełniej urzeczywistniona w Bogu. Jesteśmy jednak zobowiązani do opisania Boskiej wolności tak, jak to uczyniliśmy w odniesieniu do jej skutków w stworzeniu, i w drodze negacji musimy wykluczyć niedoskonałości związane z wolną wolą u stworzeń. Niedoskonałości te można zredukować do dwóch:

  • potencjalność i zmienność w przeciwieństwie do niezmiennego czystego aktu, oraz
  • moc wybierania tego, co złe.

Proszę zwrócić uwagę tylko na to drugie.

(c) Kiedy wolna istota wybiera coś, co jest złem, nie wybiera tego formalnie jako takiego, ale jedynie sub specie boni, tj. to, co jej wola naprawdę obejmuje, to pewien aspekt dobra, który naprawdę lub fałszywie uważa za możliwy do odkrycia w złym akcie. Zło moralne ostatecznie polega na wyborze jakiegoś takiego wymyślonego dobra, o którym wiadomo mniej lub bardziej wyraźnie, że jest przeciwne Najwyższemu Dobru, i jest oczywiste, że tylko skończona istota może być zdolna do takiego wyboru. Bóg z konieczności kocha samego siebie, który jest Najwyższym Dobrem, i nie może pragnąć niczego, co byłoby Mu przeciwne. Mimo to dopuszcza On grzechy stworzeń, a wyjaśnienie, dlaczego tak się dzieje, zawsze było uważane za jeden z najpoważniejszych problemów teizmu. Nie możemy tutaj wchodzić w ten problem, ale musimy zadowolić się kilkoma krótkimi spostrzeżeniami.

  • Po pierwsze, jakkolwiek trudny, a nawet tajemniczy, może być problem moralnego zła dla teisty, jest on wielokrotnie trudniejszy dla każdego rodzaju antyteisty.
  • Po drugie, na ile możemy to ocenić, możliwość moralnego odstępstwa wydaje się być naturalnym ograniczeniem stworzonej wolnej woli i może być wykluczona jedynie w sposób nadprzyrodzony, a nawet patrząc na tę kwestię z czysto racjonalnego punktu widzenia, jesteśmy świadomi, że niezależnie od ostatecznego rozwiązania, lepiej jest, aby Bóg stworzył wolne istoty zdolne do grzeszenia, niż aby w ogóle nie stworzył wolnych istot. Niewielu ludzi zrezygnowałoby ze zdolności wolnej woli tylko po to, by uniknąć niebezpieczeństwa jej nadużycia.
  • Po trzecie, pewne ostateczne rozwiązanie, które nie jest obecnie widoczne dla naszej ograniczonej inteligencji, może być oczekiwane na jedynie racjonalnych podstawach od nieskończonej mądrości i sprawiedliwości Boga, a nadprzyrodzone objawienie, które daje nam przebłyski Boskiego planu, przechodzi długą drogę w kierunku dostarczenia pełnej odpowiedzi na pytania, które najbardziej nas dotyczą. Wyraźnie dostrzegalną prawdą, którą należy tutaj podkreślić, jest to, że grzech jest nienawistny Bogu i zasadniczo przeciwny Jego nieskończonej świętości, oraz że rozmyślna niezgoda, którą grzech wprowadza do harmonii wszechświata, zostanie w jakiś sposób naprawiona na końcu.

Nie ma potrzeby zwlekać z omawianiem czysto fizycznego zła w odróżnieniu od zła moralnego i wystarczy zauważyć, że takie zło jest nie tylko dozwolone, ale zamierzone przez Boga, nie w swoim charakterze jako zło, ale jako będące, w takim wszechświecie jak obecny, środkiem do dobra i samo w sobie względnie dobre.

Rozróżnienia w Woli Bożej

Tak jak rozróżnienia są czynione w Boskiej wiedzy, tak również w Boskiej woli, a jedno z tych ostatnich jest na tyle ważne, że zasługuje na krótką wzmiankę tutaj. Jest to rozróżnienie między wolą poprzednią i następczą, a jego głównym zastosowaniem jest kwestia zbawienia człowieka. Bóg, według św. Pawła (1 Tymoteusza 2:4), “chce, aby wszyscy ludzie byli zbawieni”, a to jest wyjaśnione jako wola uprzednia; to znaczy, abstrahując od okoliczności i warunków, które mogą przeszkadzać w wypełnieniu woli Bożej (np, ), ma On szczere pragnienie, aby wszyscy ludzie osiągnęli nadprzyrodzone zbawienie, a wola ta jest tak skuteczna, że zapewnia i zamierza niezbędne środki zbawienia dla wszystkich – wystarczające rzeczywiste łaski dla tych, którzy są w stanie z nimi współpracować oraz sakrament chrztu dla niemowląt. Z drugiej strony, wola konsekwentna bierze pod uwagę te okoliczności i warunki oraz odnosi się do tego, co Bóg chce i wykonuje w ich następstwie. W ten sposób, na przykład, skazuje On złych na karę po śmierci i wyklucza nieochrzczone niemowlęta z wizji błogosławieństwa.

Intelekt i wola (opatrzność, predestynacja i odrzucenie)

Kilka atrybutów i kilka aspektów Boskiej aktywności ma zarówno charakter intelektualny, jak i wolicjonalny i muszą być traktowane z połączonego punktu widzenia. Takimi są wszechmoc, świętość, sprawiedliwość, błogosławieństwo i tak dalej, ale nie ma potrzeby zwlekać z takimi atrybutami, które są oczywiste. Z drugiej strony, należy poświęcić nieco uwagi opatrzności i jej szczególnym aspektom, które nazywamy predestynacją i wyparciem; i krótkim omówieniem tych aspektów, które gdzie indziej są w pełni omówione, artykuł ten zostanie zakończony.

Providence

Opatrzność można zdefiniować jako schemat w Boskim umyśle, według którego wszystkie traktowane rzeczy są uporządkowane i skutecznie kierowane do wspólnego celu (ratio perductionis rerum in finem in mente divina existens). Obejmuje ona akt intelektu i akt woli, innymi słowy wiedzę i moc. A to, że istnieje coś takiego jak Boska Opatrzność, przez którą rządzony jest cały wszechświat, jasno wynika z faktu, że Bóg jest autorem wszystkich rzeczy, a porządek i cel muszą charakteryzować działanie inteligentnego stwórcy. Żadna prawda nie jest też bardziej natarczywie głoszona w objawieniu. To, co autor Mądrości (XIV, 3) mówi o konkretnej rzeczy, ma zastosowanie do wszechświata jako całości: “Ale Twoja opatrzność, Ojcze, rządzi tym”, i nigdy nie podano piękniejszej ilustracji tej samej prawdy niż ta podana przez samego Chrystusa, gdy wskazuje On na Bożą troskę o ptaki powietrzne i lilie polne (Mt 6:25). Jednak Boża opatrznościowa opieka nad stworzeniami rozumnymi jest rozciągnięta w bardzo szczególny sposób, ale nie tak, aby pozbyć się użyteczności i skuteczności modlitwy, czy to o łaski doczesne, czy duchowe (Mat. 7:8), ani aby zakłócić lub unieważnić skuteczność przyczyn drugorzędnych. Opatrzność zwykle działa w drugorzędnych przyczynach i nie należy oczekiwać cudu w odpowiedzi na modlitwę.

Predestynacja i wyparcie

Predestynacja i odrzucenie są tymi szczególnymi częściami Boskiej Opatrzności, które w szczególny sposób dotyczą zbawienia lub potępienia człowieka w obecnym nadprzyrodzonym porządku. Predestynacja jest przewidzeniem przez Boga tych, którzy de facto zostaną zbawieni, oraz przygotowaniem i obdarzeniem środkami, dzięki którym zbawienie zostanie osiągnięte, podczas gdy wypędzenie jest przewidzeniem tych, którzy de facto zostaną potępieni, oraz zezwoleniem na taką ewentualność przez Boga. W obu przypadkach zakłada się akt intelektu (nieomylną przedwiedzę) i akt woli; ale podczas gdy w predestynacji poprzednia i następcza wola jest taka sama, w odrzuceniu Bóg w konsekwencji chce tego, czego w ogóle nie chce, a jedynie na to zezwala, a mianowicie wiecznej kary dla grzesznika.

Na temat predestynacji i wyparcia powstało wiele kontrowersji, w które nie możemy tutaj wchodzić. Podsumujemy jednak pokrótce główne punkty, co do których katoliccy teologowie są zgodni, oraz punkty, co do których się różnią.

Po pierwsze, to, że predestynacja istnieje, tj. że Bóg wie od wieczności z nieomylną pewnością, kto będzie zbawiony i że od wieczności chce dać im łaski, dzięki którym zbawienie będzie zapewnione, jest oczywiste z rozumu i jest nauczane przez samego Chrystusa (Jana 10:27) i przez św. Pawła (Rzymian 8:29, 30).

Po drugie, podczas gdy Bóg ma tę nieomylną przedwiedzę, my z naszej strony nie możemy mieć absolutnie pewnej pewności, że należymy do grona predestynowanych – chyba że za pomocą specjalnego Boskiego objawienia, o którym wiemy z doświadczenia, że jest rzadko, jeśli w ogóle, udzielane. Wynika to z potępienia przez Trydent nauczania Reformatorów, że możemy i powinniśmy wierzyć z pewnością wiary w nasze własne usprawiedliwienie i wybranie (Sess. VI, cap. ix, can. xiii-xv).

Po trzecie, główny punkt sporny dotyczący predestynacji między katolickimi teologami dotyczy jej darmowości, a aby zrozumieć tę kontrowersję, konieczne jest rozróżnienie między predestynacją w intencji, tj. jako zwykłym aktem wiedzy i celu w Boskim umyśle, a w wykonaniu, tj.a predestynacją w sensie adekwatnym, jako odnoszącą się zarówno do łaski, jak i do chwały, oraz w sensie nieadekwatnym, jako odnoszącą się szczególnie do przeznaczenia do chwały i abstrahującą od łaski, przez którą chwała jest uzyskiwana. Teraz,

  • Mówiąc o predestynacji w wykonaniu, wszyscy katoliccy teologowie utrzymują w opozycji do kalwinistów, że nie jest ona całkowicie darmowa, ale w przypadku dorosłych zależy częściowo od wolnego miłosierdzia Bożego, a częściowo od ludzkiej współpracy; rzeczywiste obdarzenie chwałą jest przynajmniej częściowo nagrodą za prawdziwe zasługi.
  • Mówiąc o predestynacji w intencji i w sensie adekwatnym, katoliccy teologowie zgadzają się, że jest ona darmowa; tak rozumiana obejmuje pierwszą łaskę, na którą człowiek nie może zasłużyć.
  • Ale jeśli mówimy o predestynacji w intencji i w nieadekwatnym sensie, tj. do chwały w oderwaniu od łaski, nie ma już jednomyślności opinii. Większość tomistów i kilku innych teologów utrzymuje, że predestynacja w tym sensie jest darmowa, tzn. Bóg najpierw przeznacza człowieka do chwały przed jakimikolwiek przewidzianymi zasługami, a następnie na tej podstawie postanawia dać skuteczną łaskę, dzięki której ją otrzymuje. Predestynacja do łaski jest wynikiem całkowicie darmowej predestynacji do chwały i jest połączona z tym dla tych, którzy nie są objęci dekretem wybrania, co jest znane jako negatywne odrzucenie. Inni teologowie utrzymują wręcz przeciwnie, że nie ma czegoś takiego jak negatywna reprobacja i że predestynacja do chwały nie jest darmowa, ale zależna od przewidzianych zasług. Porządek zależności, według tych teologów, jest taki sam w predestynacji w intencji, jak i w predestynacji w wykonaniu, i jak już wspomniano, obdarzenie chwałą następuje tylko po rzeczywistych zasługach w przypadku dorosłych. Były to dwie dominujące opinie, za którymi podążano w większości w szkołach, ale trzecia opinia, która jest nieco subtelna za pośrednictwem mediów, została przedstawiona przez niektórych innych teologów i broniona z wielką wprawą przez taki autorytet jak Billot. Istota tego poglądu polega na tym, że podczas gdy negatywna reprymenda musi zostać odrzucona, nieodpłatne wybranie do chwały ante praevisa merita musi zostać zachowane, i podejmuje się wysiłek, aby udowodnić, że te dwa mogą być logicznie rozdzielone, możliwość przeoczona przez zwolenników pierwszych dwóch opinii. Nie wchodząc tutaj w szczegóły, wystarczy zauważyć, że sukces tego subtelnego rozwiązania jest bardzo wątpliwy.

Po czwarte, jeśli chodzi o odrzucenie,

  • Wszyscy katoliccy teologowie są zgodni co do tego, że Bóg przewiduje od wieczności i zezwala na ostateczne odstępstwo niektórych, ale że dekret Jego woli przeznaczający ich na wieczne potępienie nie jest wcześniejszy, ale wynika z uprzedniej wiedzy o ich grzechu i śmierci w stanie grzechu. Pierwsza część tej propozycji jest prostym następstwem Boskiej wszechwiedzy i supremacji, a druga część jest skierowana przeciwko kalwińskiej i jansenistycznej nauce, zgodnie z którą Bóg wyraźnie stworzył niektórych w celu ukarania ich, a przynajmniej, że po upadku Adama pozostawia ich w stanie potępienia w celu okazania Swego gniewu. Katolickie nauczanie w tej kwestii jest echem 2 Piotra 3:9, zgodnie z którym Bóg nie chce, aby ktokolwiek zginął, ale aby wszyscy powrócili do pokuty, i jest to nauka zawarta w opisie wyroku, który ma zostać wydany na potępionych, a potępienie nie opiera się na uprzedniej woli Boga, ale na rzeczywistych wadach samych ludzi (np. Mateusza 25:41).
  • Tak zwane negatywne wyparcie, które jest powszechnie bronione przez tych, którzy utrzymują wybranie do chwały przed przewidzianymi zasługami, oznacza, że jednocześnie z predestynacją wybranych Bóg albo pozytywnie wyklucza potępionych z dekretu wybrania do chwały, albo przynajmniej nie włącza ich do niego, nie przeznaczając ich jednak na pozytywną karę, z wyjątkiem konsekwencji ich przewidzianych wad. To właśnie ta ostatnia kwalifikacja odróżnia doktrynę negatywnego potępienia od nauczania kalwińskiego i jansenistycznego, pozostawiając na przykład miejsce na stan doskonałego naturalnego szczęścia dla tych, którzy umierają tylko z grzechem pierworodnym na duszy. Jednak pomimo tej różnicy, doktryna ta powinna zostać odrzucona, ponieważ sprzeciwia się ona bardzo wyraźnie nauczaniu św. Pawła dotyczącemu powszechności Bożej woli zbawienia wszystkich (1 Tymoteusza 2:4), a z racjonalnego punktu widzenia jest trudna do pogodzenia z godną koncepcją Boskiej sprawiedliwości.

Informacje o tej stronie

Cytat APA. Toner, P. (1909). Natura i atrybuty Boga. W Encyklopedia katolicka. New York: Robert Appleton Company. http://www.newadvent.org/cathen/06612a.htm

Cytat MLA. Toner, Patrick. “Natura i atrybuty Boga”. Encyklopedia katolicka. Tom 6. Nowy Jork: Robert Appleton Company, 1909. .

Kościelne zatwierdzenie. Nihil Obstat. 1 września 1909. Remy Lafort, cenzor. Imprimatur. +John M. Farley, arcybiskup Nowego Jorku.

Powrót do góry

Fakt, że Kościół przeżywa dziś kryzys, jest niemal bezdyskusyjny. Wszyscy jesteśmy do pewnego stopnia zaznajomieni z tą rzeczywistością. O. Matthias Gaudron pierwotnie opublikował ten Katechizm, aby zarówno ugruntować nasze zrozumienie zasad stojących za kryzysem, jak i pomóc tym, którzy nie dostrzegają powagi obecnej sytuacji. Przedstawimy Państwu krótki rozdział w tradycyjnym formacie katechetycznym: po każdym pytaniu następuje zwięzła odpowiedź, a następnie seria bardziej szczegółowych pytań i odpowiedzi, które uzasadniają i rozwijają ogólną odpowiedź.

1) Czy Kościół przeżywa dziś kryzys?

Trzeba by zamknąć oczy, by nie dostrzec, że Kościół katolicki przeżywa poważny kryzys. W latach sześćdziesiątych, w czasie Soboru Watykańskiego II, były nadzieje na nową wiosnę w Kościele; stało się dokładnie odwrotnie. Tysiące księży porzuciło swój urząd, a tysiące mnichów i zakonników powróciło do życia świeckiego. Jest bardzo mało powołań w Europie i niewiele w Ameryce Północnej; niezliczone seminaria, klasztory i domy zakonne zamknęły swoje podwoje. W wielu parafiach brakuje kapłanów, a zgromadzenia zakonne są zmuszone porzucić szkoły, szpitale i domy starców. Jak ubolewał papież Paweł VI 29 czerwca 1972 r., “przez jakąś szczelinę dym szatana dostał się do świątyni Boga “1.

Czy wiemy, ilu księży porzuciło kapłaństwo w latach sześćdziesiątych?

Według artykułu Fabrizio de Santisa w Corriere della Sera z 25 września 1971 r., w ciągu ostatnich ośmiu lat w samych Włoszech z kapłaństwa zrezygnowało około 7-8 000 księży. W całym Kościele 21 320 księży zostało zredukowanych do stanu świeckiego w latach 1962-72. W tej liczbie nie są uwzględnieni ci, którzy nie zadali sobie trudu, aby ubiegać się o oficjalną redukcję do stanu świeckiego.2 W latach 1967-1974 30-40 000 księży porzuciło swoje powołanie. Te katastrofalne wydarzenia można porównać do skutków tak zwanej reformacji protestanckiej w XVI wieku.

Czy doszło do porównywalnej katastrofy w zgromadzeniach zakonnych?

Niektóre komentarze kardynała Ratzingera ilustrują to, co się stało na jednym przykładzie. Na początku lat sześćdziesiątych XX wieku Quebec był regionem, który proporcjonalnie liczył najwięcej zakonnic na świecie. “W latach 1961-1981, z powodu odejść, zgonów i końca nowych powołań, liczba zakonnic spadła z 46 933 do 26 294, co stanowi spadek o 44% i nadal nie widać końca. W tym samym okresie liczba nowych powołań spadła o co najmniej 98,5%. Duża część z pozostałych 1,5% nie składa się z młodych kobiet, ale z późnych powołań. W rezultacie socjologowie zgadzają się co do ponurego, ale obiektywnego wniosku: “Wkrótce… zakony żeńskie, jakie znamy, będą w Kanadzie jedynie wspomnieniem “3.

Czy sytuacja nie ulega dziś poprawie i czy nie możemy teraz uznać, że kryzys już minął?

W 1960 roku w Ameryce było 1527 mężczyzn wyświęconych do kapłaństwa. W 1998 roku wyświęcono tylko 460 – spadek o ponad 1000 rocznie. We Francji w latach pięćdziesiątych XX wieku było około 1000 święceń kapłańskich rocznie. W latach dziewięćdziesiątych nie było ich więcej niż 100 rocznie; liczba przyjęć do seminariów nadal spada. W Niemczech rok 1996 był rekordowo niski pod względem liczby kandydatów do kapłaństwa: Niemieckie seminaria i zakony przyjęły tylko 232 kandydatów; jeszcze w 1986 r. było ich 727.4 Liczba zakonników na świecie nadal spada.5

Czy ten kryzys dotyka również wiernych?

W latach pięćdziesiątych XX wieku frekwencja na Mszy św. w Ameryce często przekraczała 70% wśród katolików; niektóre badania pokazują, że w 2000 r. liczba ta spadła poniżej 30%. W 1958 r. 35% Francuzów uczęszczało na Mszę św. w każdą niedzielę; dziś robi to mniej niż 5%, a są to często ludzie starsi. W 1950 r. ponad 90% Francuzów zostało ochrzczonych jako dzieci; dziś jest ich mniej niż 60%.

Czy jednak w niektórych krajach nie obserwuje się wzrostu liczby chrztów dorosłych?

Kilka tysięcy chrztów dorosłych nie może zrekompensować utraty setek tysięcy chrztów niemowląt (tym bardziej, że wytrwałość późno ochrzczonych często pozostawia wiele do życzenia). Chrzest niemowląt w Ameryce wynosił średnio ponad 1,3 miliona w latach sześćdziesiątych, ale dopiero niedawno powrócił do poziomu ponad miliona chrztów rocznie, zwłaszcza z powodu wzrostu ogólnej populacji. Prawie 150 000 dorosłych nawróciło się na wiarę w Ameryce w 1960 roku; w 2002 roku liczba ta wynosiła mniej niż 80 000.

Czy przypadek Francji lub Ameryki jest rzeczywiście typowy?

Wszędzie zainteresowanie Kościołem spada. Obecnie tylko mniejszość katolików wypełnia swoje niedzielne obowiązki, a tysiące odchodzą od Kościoła każdego roku. Szczególnie niepokojące jest to, że od Kościoła odwracają się przede wszystkim ludzie młodzi. Spośród 93 000 osób, które opuściły Kościół w Niemczech w 1989 roku, 70% miało mniej niż 35 lat. W latach 1970-1993 1,9 miliona Niemców oficjalnie opuściło Kościół katolicki. Nienawiść czy gniew nie są najczęstszymi przyczynami, ale po prostu obojętność. Kościół nie przemawia już do ludzi, nie ma już znaczenia w ich życiu, a zatem ludzie idą własną drogą, czasem po prostu po to, by uniknąć niemieckiego podatku kościelnego. Katolicyzm jest na dobrej drodze, by stać się religią niewielkiej mniejszości. Niemcom grozi, jak ujął to Karl Rahner, stanie się “pogańskim krajem z chrześcijańską przeszłością i śladami chrześcijaństwa”. To samo dotyczy większości krajów niegdyś chrześcijańskich.

Czy nie można powiedzieć, że ten straszny kryzys ma jedynie charakter lokalny, dotykając Europę Zachodnią i Amerykę Północną, ale omijając Amerykę Łacińską, Afrykę i Azję, gdzie, przeciwnie, katolicyzm wydaje się szczególnie dynamiczny?

Niektóre statystyki mogą sugerować, że kryzys jest jedynie lokalny. Papieski Rocznik podkreśla na przykład, że wzrost liczby seminarzystów i święceń kapłańskich w Trzecim Świecie rekompensuje spadek obserwowany w krajach zachodnich. W rzeczywistości kryzys jest powszechny, nawet jeśli nie pojawia się wszędzie w ten sam sposób. (Kraje ubogie, gdzie kapłaństwo może reprezentować awans społeczny, stosunkowo łatwo rekrutują nowe powołania – ale jakiej jakości?). Na przykład Ameryka Łacińska uchodzi za bastion katolicyzmu, ale w rzeczywistości staje się protestancka w szybszym tempie niż Niemcy w XVI wieku. W 1900 roku 3% populacji Brazylii było protestantami; obecnie jest ich 16%, a liczba ta wciąż rośnie. Każdego tygodnia w Rio de Janeiro powstaje pięć nowych kościołów zielonoświątkowych. O. Franc Rodé, sekretarz Papieskiej Rady ds. Dialogu z Niewierzącymi, oszacował w 1993 r., że Kościół traci 600 000 wiernych z Ameryki Łacińskiej każdego roku. Inne źródła podają jeszcze poważniejsze dane: 8.000 katolików dziennie przechodzi do sekt.6 W Chile uważa się, że 20% populacji dołączyło do sekt protestanckich od 1960 roku, a 30% w Gwatemali. W tym ostatnim kraju liczba protestantów wzrosła siedmiokrotnie w latach 1960-1985.

2) Czy ten kryzys jest kryzysem wiary?

Wiara katolicka zanika. Coraz mniej wierzy się w fundamentalne prawdy chrześcijańskie, takie jak wiara w Boga, boskość Jezusa Chrystusa, niebo, czyściec i piekło. Co najbardziej niepokojące, te artykuły wiary są negowane nawet przez ludzi, którzy nazywają siebie katolikami i regularnie uczęszczają na msze.

Czy istnieją jakieś statystyki ilustrujące ten kryzys wiary?

Sondaże nie są całkowicie wiarygodne, ale przedstawiają ogólne tendencje w społeczeństwie. Wiele statystyk dotyczących Stanów Zjednoczonych można znaleźć w Index of Leading Catholic Indicators Kennetha C. Jonesa. Na przykład, 77% amerykańskich katolików w 1999 roku nie wierzyło, że trzeba uczestniczyć w niedzielnej mszy, aby być dobrym katolikiem. Tylko 17% młodych katolików w Ameryce uważa, że kapłaństwo powinno być ograniczone do mężczyzn. Tylko 10% nauczycieli religii w katolickich szkołach podstawowych zgadza się z nauczaniem Kościoła na temat sztucznej kontroli urodzeń. Sondaż przeprowadzony w 1992 r. przez Der Spiegel wykazał, że tylko 56% Niemców wierzy w istnienie Boga, 38% w jego wszechmoc, 30% w grzech pierworodny, 29% w to, że Jezus jest Synem Bożym, a 24% w istnienie piekła.7 Podobnie katastrofalna jest sytuacja wśród katolików. Tylko 43% z nich wierzy w podstawowy dogmat o zmartwychwstaniu Chrystusa. Spośród tych, którzy uczestniczą w niedzielnych mszach, tylko 55% wierzy w narodziny z dziewicy, a tylko 44% uznaje nieomylność papieża. Wśród wszystkich katolików tylko 32% wierzy w nieomylność papieża. We Francji niedawny sondaż8 wykazał, że tylko 57% Francuzów uważa istnienie Boga za pewne lub prawdopodobne (w porównaniu z 61% w 1994 r.); 65% (i 80% osób w wieku 18-24 lat) twierdzi, że nie wierzy w Trójcę Świętą, a 67% (w porównaniu z 48% w 1994 r.) nie wierzy w istnienie piekła. Tylko 12% katolików twierdzi, że zdecydowanie wierzy w piekło (16% ma pewną wiarę w piekło, 72% zaprzecza jego istnieniu); nawet wśród regularnie praktykujących katolików statystyki są katastrofalne: tylko 23% z nich zdecydowanie wierzy w piekło, podczas gdy 54% zaprzecza jego istnieniu. Trzydzieści cztery procent tych samych praktykujących katolików jest głęboko przekonanych, że Mahomet był prorokiem, podczas gdy tylko 28% zaprzecza temu (35% wierzy w to “do pewnego stopnia”, pozostali nie są pewni). Obecnie tylko 10% francuskich katolików wierzy, że katolicyzm jest jedyną prawdziwą religią. “Możemy zmierzyć głębokość zmiany, zauważając, że w 1952 r. większość katolików wierzyła, że istnieje tylko jedna prawdziwa religia”, zauważa socjolog Yves Lambert.9 W Valais, konserwatywnym kantonie Szwajcarii, w którym znajduje się międzynarodowe seminarium SSPX w Econe, 81,3% katolików utrzymuje, że wszystkie religie prowadzą do wiecznego zbawienia.10

Jaki wniosek możemy wyciągnąć z tych statystyk?

Pokazują one prawdziwy rozmiar kryzysu. Jest to przede wszystkim kryzys wiary. Nie tylko zmniejsza się liczba tych, którzy uważają się za należących do Kościoła, ale nawet większość tych, którzy są oficjalnie członkami Kościoła, nie wyznaje już wiary katolickiej! Ktoś, kto zaprzecza jakiejś prawdzie wiary, utracił ją, ponieważ wiara musi być wyznawana jako całość. Jeśli 72% katolików odrzuca wiarę w piekło, to nawet co trzeci katolik nie wyznaje wiary.

3) Czy kryzys jest również kryzysem moralnym?

Kryzys moralności idzie w parze z kryzysem wiary. Podczas gdy św. Paweł przypominał chrześcijanom, że swoim sposobem życia powinni świecić w oczach zepsutego pokolenia jak gwiazdy na firmamencie (Flp 2:15), sposób życia współczesnych chrześcijan niewiele różni się od sposobu życia dzieci tego świata, niewierzących i innych. Ich słaba wiara, pozbawiona treści, nie ma już siły, by wpływać na ich życie, a tym bardziej, by je kształtować.

Jaki jest związek między wiarą a moralnością?

Człowiek osłabiony przez grzech pierworodny zawsze ma skłonność do dawania wolnej ręki swoim namiętnościom, a tym samym do utraty panowania nad sobą. Wiara chrześcijańska pokazuje człowiekowi, czego Bóg od niego oczekuje i jak powinien prowadzić swoje życie zgodnie z wolą Bożą. Dzięki wierze człowiek poznaje obietnice tego, na co może liczyć, jeśli będzie przestrzegał przykazań Bożych, a także kary, jakie poniesie, jeśli odwróci się od Boga. Wiara i sakramenty dają człowiekowi moc przezwyciężenia złych skłonności i całkowitego oddania się dobru i miłości Boga.

Jakie są moralne konsekwencje kryzysu wiary?

Kiedy człowiek traci wiarę, przestaje wierzyć, że jest powołany do moralnej doskonałości i wiecznego życia w Bożej obecności. Nieuchronnie będzie coraz bardziej oddawał się nieuregulowanym przyjemnościom tego życia.

Czy współczesny kryzys moralności dotyka również katolików?

Dziś doświadczamy tej rzeczywistości. Wierność, czystość, sprawiedliwość, duch poświęcenia nie są już niekwestionowanymi dobrami, nawet dla chrześcijan. W dzisiejszych czasach co trzecie małżeństwo kończy się rozwodem po pięciu do dziesięciu latach, a coraz więcej katolików stara się o uznanie przez Kościół separacji i “ponownego małżeństwa” po rozwodzie. Już w 1984 r. przegląd Herderkorrespondenz wykazał, że w bardzo katolickim regionie Austrii zwanym Tyrolem 88% ludności odrzuciło katolicką naukę o kontroli urodzeń, a wśród ludności w wieku 18-30 lat pełne przestrzeganie katolickiej nauki w tym zakresie praktycznie nie istniało (1,8%). W Valais 81,5% katolików uważa, że rozwiedzeni i “ponownie” zaślubieni katolicy powinni móc przyjmować Komunię.11 We Francji w 2003 r. jedna czwarta praktykujących katolików stwierdziła, że dla nich pojęcie grzechu ma niewielkie znaczenie. Liczba unieważnień w Ameryce wzrosła z 338 w 1968 roku do ponad 50 000 w 1998 roku.

4) Czy dziś również mamy do czynienia z kryzysem duchowieństwa?

Brak powołań do kapłaństwa i życia zakonnego wraz z dużą liczbą kapłanów i zakonników, którzy porzucają swoje obowiązki, pokazują głęboki kryzys, który dotyka również duchowieństwo. Wielu jego członków utraciło wiarę, a duchowieństwo w ogóle nie jest już w stanie komunikować się i rozpalać ludzi wiarą.

Jaki jest związek między kryzysem wiary a kryzysem duchowieństwa?

Kryzys duchowieństwa jest przyczyną kryzysu wiary wśród wiernych. Jeśli wiara katolików, którzy regularnie uczestniczą w niedzielnej mszy, jest tak słaba, to przyczyna musi mieć swoje źródło w wadliwym kaznodziejstwie. Gdyby księża regularnie nauczali wiary katolickiej, sytuacja wyglądałaby zupełnie inaczej. Ludzie nie utracili wiary sami z siebie; została im ona odebrana poprzez katechizm i z ambony. Kiedy przez lata kazania kwestionują prawdy wiary, relatywizują je, a nawet otwarcie im zaprzeczają, nic dziwnego, że prości wierzący tracą wiarę. Często młodzi nigdy jej nawet nie poznali.

Czy może Pan podać przykład tego złego nauczania głoszonego przez duchowieństwo?

W dzisiejszych czasach nie jest niczym niezwykłym, że dziecko przystępujące do Pierwszej Komunii Świętej nie wie, że Jezus Chrystus jest prawdziwie, rzeczywiście i istotnie obecny w Eucharystii. Nie wie tego, ponieważ sam ksiądz parafialny nie wierzy już w tę tajemnicę. W Jak żyjemy, podręczniku do nauki religii używanym w Niemczech, czytamy, że: “Kiedy chrześcijanie dzielą się posiłkiem z Jezusem, idą do ołtarza. Ksiądz daje im mały kawałek chleba. Oni jedzą chleb. “12 Ten podręcznik do nauki religii otrzymał imprimatur i został autoryzowany przez niemieckich biskupów!

Czy sytuacja we Francji jest lepsza?

Jeśli 34% regularnie praktykujących katolików wierzy “całkowicie”, że Mahomet jest prorokiem, a kolejne 35% wierzy w to w pewnym stopniu (co daje łącznie 69%), zauważamy, że statystyki te są znacznie niższe wśród niepraktykujących katolików (21% i 22%, co daje łącznie 43%). W tej kwestii niepraktykujący katolicy są zatem bardziej katoliccy niż ci, którzy praktykują. Jest to dowód na rodzaj nauczania przekazywanego w kościele. W rzeczywistości wielu francuskich biskupów oddało kościoły muzułmanom, a papież Jan Paweł II ucałował Koran 14 maja 1999roku14.

Czy kryzys duchowieństwa jest również kryzysem moralnym?

Kryzys jest przede wszystkim kryzysem wiary, ale duchowieństwo o tak słabej wierze nie może mieć siły do przestrzegania celibatu, ponieważ jest to możliwe tylko dla kogoś ożywionego żywą wiarą i wielką miłością do naszego Pana. Nikogo nie dziwi, że wielu księży utrzymuje dziś grzeszne relacje z kobietami i robi to coraz bardziej publicznie. Często słyszy się, że ksiądz porzucił swoje stanowisko, przyznając się, że nie był w celibacie przez lata. Pod tym względem sytuacja duchowieństwa w Trzecim Świecie (którego liczba rośnie) nie jest niestety lepsza.

Czy te odejścia księży nie są celowo podawane do publicznej wiadomości, aby wywalczyć zniesienie celibatu kapłańskiego?

To oczywiste, że celibat powstrzymuje wielu młodych ludzi od kapłaństwa. Ale zamiast wdawać się w polemikę na ten temat, lepiej byłoby zapytać, dlaczego kiedyś było tak wielu mężczyzn, którzy chętnie podejmowali to poświęcenie i dlaczego dziś już tak nie jest.

5) Czym obecny kryzys różni się od kryzysów kościelnych w przeszłości?

Obecny kryzys w Kościele różni się od tych z przeszłości przede wszystkim tym, że to najwyższe władze Kościoła same go wywołały, podtrzymują i uniemożliwiają wdrożenie skutecznych środków jego rozwiązania.

Czy w przeszłości w Kościele nie dochodziło do bardzo poważnych kryzysów?

W Kościele zawsze dochodziło do kryzysów. Księża, biskupi, a nawet papieże nie zawsze żyli zgodnie z Ewangelią. Niemoralność i niezdyscyplinowanie wśród duchowieństwa często prowadziły do upadku Kościoła. Od czasu do czasu księża i biskupi odchodzili od prawdziwej wiary. Nigdy jednak, tak jak w naszych czasach, błędy i publiczne zaprzeczanie prawdom Wiary nie rozprzestrzeniły się za granicą dzięki tolerancji, aprobacie, a nawet aktywnym wysiłkom władz rzymskich i episkopatu na całym świecie. Jest to szczególna cecha obecnego kryzysu: fakt, że sprzyjają mu najwyższe władze Kościoła, w tym papież.

Czy ten szczególny charakter obecnego kryzysu został dostrzeżony przez władze Kościoła?

Sam papież Paweł VI w 1968 roku złożył słynną deklarację, że Kościół znajduje się w stanie “samozniszczenia”:

Kościół znajduje się dziś w stanie niepokoju, samokrytyki, można nawet powiedzieć, że samozniszczenia. Jest to jak wewnętrzny wstrząs, ostry i złożony, którego nikt nie spodziewał się po Soborze…., jakby Kościół uderzał sam wsiebie15.

Angelus Press pozyskał to tłumaczenie z Katholischer Katechismus zur kirchlichen Kriese autorstwa ks. Matthiasa Gaudrona, profesora w seminarium Herz Jesu Towarzystwa Świętego Piusa X w Zaitzkofen w Niemczech. Oryginał został opublikowany w 1997 r. przez Rex Regum Press, z przedmową przełożonego dystryktu niemieckiego, o. Franza Schmidbergera. Niniejsze tłumaczenie opiera się na drugim wydaniu opublikowanym w 1999 r. przez Rex Regum Verlag, Schloss Jaidhof, Austria. Zawiera również dane liczbowe i modyfikacje opublikowane we francuskiej wersji Katechismus, publikowanej w dominikańskim czasopiśmie Le Sel de la Terre w latach 2004-2006 pod tytułem “Catéchisme Catholique de la Crise dans l’Église”. Wszystkie dane statystyczne dotyczące sytuacji Kościoła w USA zostały zaczerpnięte z Index of Leading Catholic Indicators: The Church since Vatican II autorstwa Kennetha C. Jonesa [dostępne w Angelus Press. Cena: 16,95 USD].

1 Der Fels , nr 10, 1972, s. 313; La Documentation Catholique, nr 1613, 1972, s. 658.

2 May , Georg, Die Krise der nachkonziliaren Kirche und wir (Wiedeń: Mediatrix Verlag), s. 50 i nast.

3 Joseph Kardynał Ratzinger, Zur Lage des Glaubens (Monachium, Zurych, Wiedeń: Neue Stadt, 1985), s. 102. Kardynał Ratzinger i Vittorio Messori, Entretien sur la foi (Paryż: Fayard, 1985), s. 117-18.

4 Osterhofener Zeitung, 19 kwietnia 1996 r.

5 Deutsche Tagespost, 13 sierpnia 1998 r.

6 Présent, 22 maja 1993 r.

7 Der Spiegel, 25/1992. pp. 36ff.

8 Sondaż CSA , La Vie-Le Monde, przeprowadzony w marcu 2003 r.

9 Raport INSEE, Données sociales: La société française (2002-2003 ed.), badanie przeprowadzone przez Yvesa Lamberta (CNRS) na temat “La religion en France des années soixantes a nos jours (Religiawe Francji od lat sześćdziesiątych do naszych czasów)”. Autor zauważa, że wielkie pęknięcie sięga połowy lat sześćdziesiątych XX wieku, naznaczone spadkiem praktyk religijnych i wiary. Formalna przynależność do wyznań religijnych utrzymywała się nieco dłużej, wykazując pierwszy zauważalny spadek w latach 1975-76.

10 Sondaż przeprowadzony przez Link Institute, wrzesień 1990 r.

11 Link Institute, 1990.

12 Wie Wir Menschen Leben: Ein Religionsbuch (Herder, 1972), s. 78. imprimatur zostało udzielone 17 stycznia 1972 r. przez wikariusza generalnego diecezji Fryburg, dr Schlunda.

13 Ernst Kirchgassner, Jesus: Diener der Menschen, tom 51 w serii Reihe für Dich (Ulm: Süddeutsche Verlaggesellschaft), s. 27 i nast.

14 Zob. Le Sel de la Terre, nr 31, s. 186.

15 Przemówienie z 7 grudnia 1968 r.; La Documentation Catholique, nr 1531, 1969, s. 12.

Proszę zakupić papierową wersję Katechizmu kryzysu w Kościele.

Proszę kupić ebooka “Katechizm kryzysu w Kościele.

Powrót do góry